Widział, jak ginie jego matka, bracia i inne dzieci. Przeszedł 23 kilometry, by wezwać pomoc


13-letni chłopiec, który ocalał z masakry dokonanej prawdopodobnie przez jeden z meksykańskich karteli narkotykowych, ukrył szóstkę swojego rodzeństwa w krzakach, a następnie przeszedł 23 kilometry po pomoc - informuje BBC. W związku z atakiem, meksykańskie służby zatrzymały jedną osobę.

W poniedziałek trzy kobiety razem ze swoimi 14 dziećmi przemieszczały się w konwoju trzech aut ze stanu Sonora do sąsiedniego stanu Chihuahua. Niedługo po wyjeździe grupa wpadła w zasadzkę zastawioną prawdopodobnie przez członka kartelu narkotykowego. Zginęły matki, czworo małych dzieci i dwoje niemowląt.

Jednym z ocalałych był 13-letni Devin Langford, którego matka oraz dwóch braci zginęli w czasie ataku. Chłopiec pomógł ukryć się w krzakach pozostałej szóstce dzieci, które przeżyły atak, a następnie przeszedł 23 km do miejscowości La Mora, by prosić o pomoc członków społeczności mormońskiej - przekazała w mediach społecznościowych krewna chłopca.

Gdy Davin dotarł do La Mory, uzbrojeni członkowie społeczności zamierzali udać się na miejsce masakry. Ostatecznie postanowili jednak poczekać na posiłki, gdy "uświadomili sobie ryzyko, związane z możliwością śmierci kolejnych osób w czasie wielogodzinnej wymiany ognia".

Jedna z sióstr Devina, 9-letnia McKenzie, gdy jej brat nie wracał od dłuższego czasu, także opuściła pozostałe rodzeństwo. Służby ratunkowe znalazły ją około 4 godziny drogi piechotą od kryjówki.

Atak przeżył także 7-miesięczny Faith Langford. Według jednego ze świadków tragedii jego matka ukryła fotelik syna na podłodze auta, po czym wyszła z samochodu z podniesionymi rękoma, by prosić napastnika o powstrzymanie ognia, jednak także zginęła. Faith został odnaleziony 11 godzin po ataku - podało BBC.

Wszystkich ocalonych z ataku przewieziono do Phoenix w Arizonie. 8-letni Cody został postrzelony w szczękę i nogę, 14-letnia Kylie w stopę, 4-letni Xander w plecy, a 9-miesięczny Brixton w klatkę piersiową.

Do masakry doszło między stanami Chihuahua i Sonora przy granicy z USAGoogle Maps

Podejrzany o dokonanie ataku zatrzymany

We wtorek wieczorem władze Meksyku podały, że zatrzymały osobę, którą podejrzewa się o przeprowadzenie ataku. Według rządowej agencji dochodzeniowej u osoby tej po zatrzymaniu znaleziono wiele sztuk karabinów oraz amunicję, w tym tę przeznaczoną do broni dużego kalibru.

Prokurator generalny stanu Chihuahua, Cesar Peniche Espejal, potwierdził, że zatrzymano osobę podejrzaną o związek z atakiem, jednak nie zdradził szczegółów tego jaki mógł być jej udział. - Czekamy na więcej informacji, by móc wydać oficjalne oświadczenie - powiedział.

Prokurator zdradził też, że odpowiedzialny za masakrę może być nowo powstały kartel Los Jaguares, odnoga jednej z najsilniejszych grup przestępczych w Meksyku, kartelu Sinaloa. - Sinaloa uległa podziałowi po aresztowaniu przywódcy Joaquina "El Chapo" Guzmana. Grupy rosną w siłę przy granicy ze Stanami Zjednoczonymi i mocno angażują się w przemyt ludzi i narkotyków do USA – powiedział.

Wcześniej amerykańskie władze przekazały, że ataku mógł dokonać konkurencyjny gang La Linea.

Trump: dla Meksyku to czas, by wszcząć wojnę z kartelami

Według lokalnych mediów ofiary należały do rodziny LeBaron, powiązanej ze społecznością mormonów, których przodkowie osiedlili się w północnym Meksyku pod koniec XIX wieku, uciekając z USA przed prześladowaniami ze względu na ich tradycje, m.in. poligamię - pisze AFP. Wielu mormonów w Meksyku posiada podwójne obywatelstwo meksykańskie i amerykańskie.

"Dla Meksyku to czas, by z pomocą USA wszcząć wojnę z kartelami i zetrzeć je z powierzchni ziemi. Czekamy tylko na telefon prezydenta" - napisał na Twitterze w odpowiedzi na morderstwa prezydent Donald Trump.

Morderstwa w MeksykuPAP/Adam Ziemienowicz

Autor: ft\mtom / Źródło: BBC, CNN, PAP