Hakerska grupa "Anonymous" grozi przeprowadzeniem największego w historii kontrolowanego przecieku danych. Mają one dotyczyć działań Departamentu Sprawiedliwości USA. "Przyszedł czas, by (rządzący - red.) sami zrozumieli, co naprawdę oznacza byciem infiltrowanym" - napisali hakerzy. W sowim oświadczeniu odnieśli się do śmierci Aarona Swartza, internetowego aktywisty, który popełnił niedawno samobójstwo. Amerykański sąd chciał go oskarżyć o wykradanie poufnych i płatnych danych, za co groziło mu ponad 50 lat więzienia.
"Anonimowi" grożą, że zdradzą wkrótce wiele "brudnych sekretów" wymiaru sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych i dokonają tego "w stylu Wikileaks" - portalu stworzonego przez Juliana Assange'a.
Anonimowi zdradzą sekrety
Hakerzy w oświadczeniu opublikowanym w kilku dużych serwisach śledzących ich aktywność, stwierdzili:
"Jesteśmy w posiadaniu informacji, które mogą wyrządzić dużą krzywdę. Wszyscy mają swoje sekrety, ale te, które ukrywa przed światem Departament Sprawiedliwości, nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, by nie skompromitować jego pracowników".
Rzekomo chodzi o tysiące niejawnych dokumentów, które wskazują na niekonstytucyjne działania agentów, policji i wymiaru sprawiedliwości USA w czasie prowadzonych śledztw.
Więcej niż pogróżki
"Anonimowi" stwierdzili w oświadczeniu, że zdecydowali się na kradzież danych po nagłej śmierci "cudownego dziecka internetu", Aarona Schwarza.
"Po jego śmierci nie możemy dłużej czekać. Prawo musi zostać zmienione tak, by inwigilacja obywateli była kontrolowana" - napisali. "Jeżeli ustawodawcy nie wezmą się do pracy, wkrótce zdecydujemy, do którego z mediów wysłać dokumenty" - dodali.
"Anonimowi" nigdy wcześniej nie posunęli się do gróźb, w których stwierdzali wprost, że są gotowi zrujnować reputację wielu osób.
W hołdzie
11 stycznia zmarł 26-letni Schwarz, programista i działacz na rzecz wolności w internecie. W 2011 r. Swartz został aresztowany w Bostonie i oskarżony o hakerstwo, w tym o bezprawne ściąganie z sieci plików należących do archiwów słynnego Massachusetts Institute of Technology (MIT). Nie przyznał się do winy.
Jego proces miał rozpocząć się w kwietniu. Groziło mu ponad 50 lat więzienia i grzywna w wysokości 4 mln dol.
14 stycznia "Anonimowi" włamali się na stronę MIT i w hołdzie Swartzowi zostawili tam wiadomość: "Ku pamięci Aarona Swartza, 8 listopada 1986 - 11 stycznia 2013. Spoczywaj w pokoju".
"Niezależnie czy rząd przyczynił się do jego samobójstwa, oskarżenie wobec Swartza było groteskową sądową pomyłką" - napisali dalej.
Autor: adso//bgr / Źródło: techcrunch.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu