- Korea Północna dysponuje już technologią niezbędną do zbudowania zminiaturyzowanej głowicy jądrowej i ma odpowiednią rakietę do jej przeniesienia - stwierdził dowódca wojsk USA w Korei Południowej gen. Curtis Scaparrotti. Pentagon "ogólnie rzecz biorąc" podziela tę opinię. Oznacza to, że Kim Dzong Un jest bliski zdobycia naprawdę groźnej broni masowego rażenia.
Uprzednio wojsko USA utrzymywało, że Korea Północna nie potrafi jeszcze zbudować głowicy na tyle małej, aby można było ją umieścić na szczycie dostępnych rakiet balistycznych. Nie zaobserwowano również testów najnowszych pocisków Pjongjangu, określanych jako KN-08.
Dopracowana technologia
- Jestem przekonany, że teraz już potrafią zminiaturyzować ładunek i mają także technologię niezbędną do jego dostarczenia do celu - stwierdził generał Scaparrotti podczas konferencji w Pentagonie. Zastrzegł jednak, że nie wiadomo, czy rzeczona zminiaturyzowana głowica już powstała i została zamontowana na rakiecie. - Nie zaobserwowaliśmy żadnych testów - stwierdził gen. Scaparrotti.
Wojskowy zastrzegł jednak, że jego zdaniem Korea Północna nie zaszła jeszcze na tyle daleko, aby mieć gotową do odpalenia rakietę z głowicą jądrową. Chodzi "tylko" o to, że posiadają już odpowiednią technologię. Generał wyjaśnił, że nie wie, skąd Koreańczycy z Północy mogliby zdobyć taką wiedzę. Wskazał jednak, że dyktatura Kim Dzong Una ma "powiązania" z Pakistanem i Iranem, które albo posiadają broń jądrową, albo posiadają pewne przydatne technologie.
Generał zaznaczył, że jako dowódca wojsk USA na Półwyspie Koreańskim nie może sobie pozwolić na ignorowanie potencjalnego czarnego scenariusza. Wynika z tego, że podlegli mu żołnierze działają już przy założeniu, iż może przeciw nim zostać użyta broń jądrowa.
Rzecznik Pentagonu przyznał, że szefostwo amerykańskich sił zbrojnych "generalnie rzecz biorąc" zgadza się z oceną gen. Scaparrottiego. Wiceadmirał John Kirby stwierdził, że "nie ma powodu, aby wątpić w jego ocenę". - Nie mamy jednak żadnych dowodów na jej poparcie - powiedział przedstawiciel Pentagonu.
Pjongjang chce być groźny
Fakt posiadania przez Koreę Północną prostych bomb atomowych nie podlega już dyskusji od niemal dekady. W 2006 roku przeprowadzono pierwszą próbną eksplozję, a w 2009 roku władze w Pjongjangu oficjalnie oznajmiły, że posiadają broń jądrową. Dotychczas przyjmowano jednak, że jest ona bardzo prymitywna i przypomina to, co Amerykanie posiadali pół wieku temu, czyli ważące kilka ton bomby, które można zrzucić jedynie z ciężkich bombowców.
Prawdziwym zagrożeniem będą dopiero zminiaturyzowane głowice, które można zamontować na rakietach, których Korea Północna ma pod dostatkiem. Dopracowanie konstrukcji broni atomowej jest jednak znacznie trudniejsze, niż stworzenie podstawowych ładunków. Dotychczas zakładano, że naukowcy Pjongjangu dopiero pracują nad odpowiednimi technologiami.
Inżynierowie Kim Dzong Una pracują też usilnie nad rakietami balistycznymi dalekiego zasięgu, które pozwoliłyby im sięgnąć USA. Na razie nie stworzyli przydatnej z wojskowego punktu widzenia rakiety międzykontynentalnej. Największym osiągnięciem w tej dziedzinie jest rakieta kosmiczna Unha, oparta o wojskową konstrukcję Taepodong-2. Ze względu na zastosowaną technologię wymaga ona jednak długich przygotowań do startu, co czyni ją wrażliwą na ewentualny atak wyprzedzający przytłaczających sił USA, Korei Południowej i Japonii.
Generał Scaparrotti twierdzi, że znacznie ważniejsza jest rakieta KN-08, która od kilku lat jest prezentowana na defiladach. Nigdy nie zaobserwowano jej testu. Trwają również dyskusje specjalistów na temat tego, czy prezentowane na paradach pociski nie są makietami, przy czym większość obserwatorów się ku temu skłania. Ze słów amerykańskich wojskowych wynika jednak, że prace nad prawdziwymi KN-08 trwają w ukryciu. Nie wiadomo, jaki może mieć zasięg i czy będzie mogła dolecieć do USA.
Autor: mk\mtom / Źródło: USNI, tvn24.pl