Amerykanie wyszli. Bomby zabiły ponad 50 osób


Według najnowszego bilansu co najmniej 56 osób zginęło, a ponad 200 zostało rannych w środę w Iraku w wyniku serii zamachów na posterunki policji i sił bezpieczeństwa. Ostatnie tragiczne wydarzenia spowodowały, że sierpień - miesiąc, w którym ostatni amerykańscy żołnierze oddziałów bojowych opuścili Irak - stał się najtragiczniejszym miesiącem dla irackiej policji i wojska od 2 lat.

Zamachów dokonano w dzień po ogłoszeniu przez Stany Zjednoczone, że liczba żołnierzy amerykańskich w Iraku spadła poniżej 50 tys., czyli była najniższa od rozpoczęcia interwencji w tym kraju w roku 2003.

Potężne wybuchy zamieniły posterunki policji w stosy gruzów w Bagdadzie i Kucie, 160 km na południowy wschód od irackiej stolicy a także w Basrze i Karbali na południu kraju. Oprócz policjantów i żołnierzy ofiarami zamachowców padli też przypadkowi cywile.

W Iraku regularnie dochodzi do zamachów i ataków na policję. Prowincja bagdadzka jest obok Niniwy (północ) i Dijali (centrum) najbardziej dotknięta aktami przemocy. Od 2003 r. w aktach przemocy zginęło w Iraku już 10 tys. policjantów.

Amerykanie wychodzą z Iraku

Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zapowiedział, że wszystkie bojowe oddziały wojsk amerykańskich, zgodnie z planem, opuszczą Irak do końca sierpnia. Jego zdaniem, sytuacja w kraju pozwala na przekazanie kontroli nad bezpieczeństwem w ręce irackich wojsk rządowych i policji.

Nadal jednak pozostanie tam 50 tys. żołnierzy USA, którzy mają zadania szkolno-treningowe. Mają opuścić Irak w końcu przyszłego roku.

Źródło: PAP