Przez lata przyciągał turystów, których nie zrażała trudna trasa, jaką musieli pokonać, by do niego dotrzeć. Teraz kultowy bus, pokazany w filmie "Wszystko za życie", został uznany za "niebezpieczną atrakcję" i zabrany z pustkowia na Alasce. Na razie nie wiadomo, gdzie teraz trafi.
Kultowy bus został podniesiony ze szlaku przy Parku Narodowym Denali przez śmigłowiec amerykańskiej armii. Miejscowy burmistrz przekazał, że to dla niego "wielka ulga".
W 1992 roku w busie - po wielomiesięcznej wędrówce - zamieszkał 24-letni podróżnik Chris McCandless, który później zmarł z wygłodzenia. Jego historię opisał w 1996 roku pisarz i alpinista Jon Krakauer. Książka "Wszystko za życie" ("Into the Wild") została zobrazowana przez reżysera Seana Penna w 2007 roku.
Pojazd znajdował się w centralnej części stanu, około 50 kilometrów od najbliższego miasta. Aby do niego dotrzeć, turyści musieli przekroczyć rzekę Teklanika. Nie wszyscy bezpiecznie trafiali do celu, niektórzy gubili się po drodze, dla innych przygoda zakończyła się obrażeniami. W zeszłym roku w rzece utonęła Białorusinka. W kwietniu służby musiały ratować zagubionego Brazylijczyka, w lutym pomóc pięciu Włochom. Jeden z nich skończył wyprawę z poważnymi odmrożeniami.
W latach 2009–2017 odnotowano 15 przeprowadzonych operacji poszukiwawczych i ratowniczych związanych z busem.
"Słodko-gorzkie przeżycie"
Komisarz Alaski ds. zasobów naturalnych Corri Feige przekazała, że władze zdają sobie sprawę, jak bardzo bus rozbudza wyobraźnię fanów filmu, zaznaczyła jednak, że jest to "opuszczony i niszczejący pojazd, który wymagał kosztownych działań konserwatorskich". A co ważniejsze - tłumaczyła - chęć zobaczenia go kosztowała niektórych życie.
Burmistrz okręgu Denali Clay Walker w rozmowie z Reutersem określił pojazd jako "niebezpieczną atrakcję", z którą trzeba było sobie jakoś poradzić. - Jednocześnie to kawałek naszej historii. To słodko-gorzkie przeżycie widzieć, jak ten kawałek jest zdejmowany z drogi - przyznał.
Nie wiadomo, gdzie teraz bus zostanie umieszczony. Władze Alaski zapowiedziały, że będzie on przechowywany w "bezpiecznym miejscu", dopóki decyzja w tej sprawie nie zostanie podjęta.
Źródło: BBC, Reuters