Jumbo JET Boeing 747 Air Force One - samolot prezydenta USA Donalda Trumpa - nazywany jest "latającym Białym Domem". Naszpikowany jest systemami, które mają uchronić maszynę i jej pasażerów przed każdym atakiem. Nad bezpieczeństwem prezydenta w samolocie czuwają lekarze, którzy do dyspozycji mają salę operacyjną. Sekrety maszyny przybliżył reporter magazynu "Polski i Świata" Łukasz Wieczorek.
Na pierwszy rzut oka to zwykły samolot - boeing 747, którym każdy może polecieć na wakacje. To jednak nietuzinkowa wersja, bo nie tylko środek lokomocji, ale także "latające stanowisko dowodzenia krajem".
Stany Zjednoczone mają kilka takich samolotów. Przed wylotem w gotowości do startu zawsze są dwie maszyny. Do ostatniej chwili tajemnicą jest, do której wsiądzie prezydent.
- Wszystko ma zwiększyć bezpieczeństwo. Wyeliminować w miarę możliwości ryzyko zamachu, specjalne uszkodzenia samolotu - wyjaśnia Juliusz Sabak z portalu defence24.pl.
Wyposażenie maszyny
Słowo bezpieczeństwo jest tu kluczowe. Samolot naszpikowany jest systemami, które mają uchronić przed każdym atakiem. Dysponuje między innymi specjalnymi urządzeniami mającymi zmylić tor rakiety.
- Kiedy prezydent znajduje się na pokładzie samolotu tego typu, to tak naprawdę jest najbezpieczniejszą osobą, wraz z personelem, na świecie - mówi ekspert ds. lotnictwa Cezary Orzech.
Nad bezpieczeństwem prezydenta w samolocie czuwają lekarze. Do dyspozycji mają salę operacyjną.
- Jest zabezpieczony zapas krwi odpowiadający krwi prezydenta - zaznacza Jakub Link-Lenczowski z Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
Oprócz sali medycznej jest kabina prezydenta z siłownią, biuro, miejsce dla dziennikarzy, ochrony, gości, sala konferencyjna oraz gabinet, z którego głowa państwa może połączyć się z każdym miejscem na ziemi i podjąć każdą decyzję.
- Prezydent za pomocą specjalistycznych urządzeń, które oczywiście są utajnione, może komunikować się z podległymi mu siłami zbrojnymi, włącznie z tym, że w przypadku wojny może z tego samolotu dowodzić i zarządzić nawet atak - tłumaczy Jakub Link-Lenczowski.
Jak mówi Roman Peczka z "Przeglądu Lotniczego", samolot jest wyposażony w system do tankowania w powietrzu, dlatego też długotrwałość jego lotu jest niemal nieograniczona.
"Szef jest jeden"
W USA maszyna nazywana jest "latającym Białym Domem". O domową atmosferę dba kucharz.
- Na pokładzie Air Force One szef jest jeden. Tym szefem jest prezydent Stanów Zjednoczonych. To, co jemu smakuje, ma smakować wszystkim. Jeśli on czegoś nie lubi, to również nikt inny nie będzie tego jadł. Najlepszym przykładem jest prezydent George Bush, który nie znosi brokułów. W związku z tym w menu Air Force One brokuły zniknęły - mówi korespondent "Faktów" TVN w Waszyngtonie Marcin Wrona.
Być może w drodze do Warszawy kucharz serwował steki wołowe z ketchupem, bo to ulubiona potrawa prezydenta.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24