Afganistan. Sytuacja kobiet. "Poczułam, że będę niewolnicą"

Źródło:
PAP, The Guardian
Leszek Miller o sytuacji w Afganistanie po wycofaniu się wojsk USA
Leszek Miller o sytuacji w Afganistanie po wycofaniu się wojsk USATVN24
wideo 2/10
Ofensywa talibów w Afganistanie

Talibowie ponownie przejmują władzę w Afganistanie. Jedna z afgańskich studentek na łamach brytyjskiego "The Guardian" relacjonuje wydarzenia ostatnich dni. Jej opowieść to jednak nie tylko zapis przejmowania państwa, lecz także refleksja o losie, który może czekać wkrótce rzesze afgańskich kobiet. Mówi o tym, jak wiele trudu musiała włożyć między innymi w swoją edukację, o "chwili wolności", którą miały kobiety w tym kraju i o tym, że czuje się ofiarą "politycznej wojny, którą rozpoczęli mężczyźni". "W Afganistanie nie możemy być teraz osobami, którymi jesteśmy" - twierdzi.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

Po szybkiej ofensywie w Afganistanie w niedzielę talibowie zdobyli stolicę kraju, Kabul. Wykorzystując wycofanie się międzynarodowych sił wojskowych pod dowództwem USA, przejmują kontrolę nad państwem. Rosną obawy o sytuację społeczną kobiet i los mniejszości w Afganistanie pod rządami talibów. Apel o poszanowanie ich praw wystosowała pakistańska laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Malala Yousafzai. Głos zabierają także inne aktywistki na rzecz praw kobiet.

Afgańska studentka o przejmowaniu kraju przez talibów

Brytyjski "The Guardian" zamieścił w poniedziałek relację jednej z afgańskich studentek, która opisuje ze swojej perspektywy ostatnie wydarzenia w Kabulu. Kobieta nie podaje swojego imienia i nazwiska.

Jak relacjonuje, w niedzielę rano, gdy szła na uniwersytet, przed akademikiem spotkała grupę kobiet. Jedna z nich wyjaśniła jej, że zostały ewakuowane przez policję, bo "do Kabulu przybyli talibowie i będą bić kobiety bez burek".

Czytaj więcej: Tak talibowie przejmują Afganistan

Opowiada, że wszystkie chciały wrócić do domów, ale nie mogły skorzystać z transportu publicznego, bo kierowcy nie wpuszczali ich do autobusów, nie chcąc brać odpowiedzialności za przewożenie kobiet. Jeszcze gorzej było z kobietami z akademika, które pochodzą spoza Kabulu, bo te w ogóle nie wiedziały, dokąd się udać. Dodaje, że stojący w pobliżu mężczyźni żartowali sobie z dziewcząt i kobiet, śmiejąc się z ich przerażenia.

Studentka: w Afganistanie nie możemy być teraz osobami, którymi jesteśmy

"Prawie ukończyłam dwa kierunki na dwóch najlepszych uniwersytetach w Afganistanie. W listopadzie powinnam była ukończyć Amerykański Uniwersytet Afganistanu i Uniwersytet Kabulski, ale tego ranka wszystko przeleciało mi przed oczami" - opisuje. "Pracowałam tak wiele dni i nocy, by stać się osobą, którą jestem dzisiaj, a dziś rano, gdy dotarłam do domu, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłyśmy z moimi siostrami, było ukrycie naszych dowodów osobistych, dyplomów i świadectw. To było druzgocące. Dlaczego miałybyśmy ukrywać rzeczy, z których powinnyśmy być dumne? W Afganistanie nie możemy być teraz osobami, którymi jesteśmy" - wskazuje.

Sytuacja kobiet w Afganistanie. "Wiele poświęciły dla tej odrobiny wolności, którą miały"

"Jako kobieta czuję, że jestem ofiarą tej politycznej wojny, którą rozpoczęli mężczyźni. Czuję, że nie mogę już śmiać się głośno, nie mogę słuchać moich ulubionych piosenek, nie mogę spotykać się z przyjaciółmi w naszej ulubionej kawiarni, nie mogę już założyć mojej ulubionej żółtej sukienki ani użyć różowej szminki. I nie mogę już chodzić do swojej pracy ani skończyć studiów, na które pracowałam latami" - mówi cytowana przez "Guardiana" kobieta.

Czytaj więcej: Kim są talibowie i skąd się wzięli

Jak dodaje, wracając do domu, przechodziła koło salonu piękności, gdzie robiła sobie manicure i zobaczyła, że front sklepu, który był ozdobiony pięknymi zdjęciami kobiet, został w ciągu nocy wybielony.

"Wokół widziałam tylko przerażone i przestraszone twarze kobiet i brzydkie twarze mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, którzy nie chcą, aby kobiety się kształciły, pracowały i miały wolność. Najbardziej druzgocący dla mnie był widok tych, którzy wyglądali na szczęśliwych i wyśmiewali się z kobiet. Zamiast stać po naszej stronie, stanęli po stronie talibów i dali im jeszcze więcej władzy. Afgańskie kobiety wiele poświęciły dla tej odrobiny wolności, którą miały" - opowiada.

"Poczułam, że będę niewolnicą"

Mówi, że jako sierota borykała się z wieloma problemami finansowymi i żeby móc zdobyć wykształcenie, tkała dywany, ale miała wiele planów na przyszłość.

"Teraz wygląda na to, że muszę spalić wszystko, co udało mi się osiągnąć przez 24 lata mojego życia. Posiadanie jakichkolwiek legitymacji czy nagród z amerykańskiego uniwersytetu jest teraz ryzykowne, nawet jeśli je zachowamy, nie będziemy mogły z nich korzystać. W Afganistanie nie ma dla nas pracy. Kiedy prowincje upadały jedna po drugiej, myślałam o moich pięknych, dziewczęcych marzeniach. Razem z moimi siostrami nie mogłyśmy spać całą noc, wspominając historie, które opowiadała nam mama o czasach talibów i o tym, jak traktowali kobiety" - relacjonuje.

Jak mówi, w ostatnich miesiącach, kiedy talibowie przejmowali kontrolę nad kolejnymi prowincjami, setki ludzi uciekło ze swoich domów i przyjechało do Kabulu, aby ratować swoje żony i córki, mieszkają w parkach lub na wolnym powietrzu. Opowiada, że wraz z innymi studentami starała się im pomóc, zbierając dla nich datki pieniężne, żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby. Opowiada, że spotkała się z dramatycznymi historiami niektórych rodzin. Na przykład jedna z nich straciła syna na wojnie i nie miała pieniędzy na opłacenie taksówki do Kabulu, więc oddała swoją synową w zamian za transport. "Jak wartość kobiety może być równa kosztowi podróży?" - pyta.

"Dzisiaj, kiedy dowiedziałam się, że talibowie dotarli do Kabulu, poczułam, że będę niewolnicą. Mogą bawić się moim życiem, jak tylko zechcą. Pracowałam również jako nauczycielka angielskiego. Nie mogę znieść myśli, że już nie będę mogła stać przed klasą i uczyć ich śpiewać ABC. Za każdym razem, gdy myślę sobie, że moje piękne małe uczennice będą musiały przerwać naukę i zostać w domu, lecą mi łzy" - opisuje.

Autorka/Autor:mjz/kg

Źródło: PAP, The Guardian