Niejaki Francesco F., obywatel Włoch pozujący na wielkiego przyjaciela zwierząt, jeździł po kraju i adoptował ze schronisk czarne koty, by potem zabijać je, gotować i zjadać z przyjaciółmi. Obrońcy praw zwierząt schwytali go na gorącym uczynku - pisze "The Independent".
50-latek został oskarżony przez włoskie towarzystwo opieki nad zwierzętami (AIDAA) o to, że w ciągu ostatnich dwóch lat zabił co najmniej 15 czarnych kotów.
"Przyjaciel zwierząt"
Francesco F., mieszkający w prowincji Brianza na północy kraju, według obrońców praw zwierząt pojawiał się w kolejnych schroniskach zawsze prosząc o "czarnego kota, lekko przy kości, w wieku trzech lat". W jednym ze schronisk ta niecodzienna oferta adopcji konkretnego zwierzaka wywołała zdziwienie i niepokój. Właściciel, który oddał kota 50-latkowi, zgłosił sprawę do AIDAA.
Towarzystwo obdzwoniło kilka innych schronisk w regionie i dowiedziało się, że w niedalekiej przeszłości mężczyzna odpowiadający przedstawionemu rysopisowi pojawił się w kilkunastu miejscach i anonsując się jako miłośnik kotów, wybierał odpowiadające mu zwierzę.
Szef AIDAA, cytowany przez włoską "La Stampę", przyznał, że na początku 50-latka podejrzewano o "praktyki satanistyczne" i śledztwo szło w tym kierunku.
W końcu mężczyzna został złapany na gorącym uczynku, gdy miał właśnie zabić kota sprzedanego mu przez podstawionego pracownika towarzystwa. Ten śledził podejrzanego aż do jego domu i wkroczył do mieszkania w ostatniej chwili.
Francesco F. był podobno zbity z tropu, przyznał się do tego, że kota miał zamiar zjeść i - wobec interwencji przybysza - dopytywał, czy zabijanie i jedzenie tych zwierząt jest wbrew prawu.
50-latek "wsypał" też przy tym swoich przyjaciół, mówiąc, że koty zjadał razem z nimi. Teraz przebywa w areszcie. Grozi mu do roku więzienia.
Autor: adso/ja / Źródło: Independent
Źródło zdjęcia głównego: Shuttercstock