Potężne trzęsienie ziemi o sile 7,8 stopni, nawiedziło indonezyjską Sumatrę. Jak dotąd brak jakichkolwiek doniesień o ofiarach. Część wyspy pochłonęły ciemności spowodowane przerwaniem dostaw prądu. Sytuacja mogła wyglądać jeszcze gorzej, bo ogłoszono alarm o tsunami. Chwilę później jednak go odwołano.
Wstrząs nastąpił o 5.15 nad ranem czasu lokalnego (23.15 czasu polskiego), a jego epicentrum znajdowało się 205 km na północny wschód od miasta Sibolga leżącego w północnej części Sumatry. Wstrząsy były odczuwalne u wybrzeży prowincji Aceh, na północy wyspy.
Chwilę później nastąpiły trzy wstrząsy wtórne.
Bez prądu
Według agencji Reuters, która powołuje się na naocznych świadków, na wyspie Simeulue, u wybrzeża Sumatry, nastąpiła przerwa w dostawie prądu i wybuchła panika.
- Sześć osób zostało rannych na Simeulue, zawaliły się też dwa domy - poinformował szef tamtejszej policji. - Trzęsienie było całkiem silne, trwało może trzy-cztery minuty - powiedział i dodał, że polecił swoim ludziom sprawdzać czy nie ma zniszczeń oraz ofiar.
Agencja Kyodo podaje, że nie ma prądu również w mieście Medana i w Banda Aceh, stolicy prowincji Aceh.
Miało być tsunami
Indonezyjskie władze wydały ostrzeżenie przed tsunami. Podobnie postąpiły władze Tajlandii. - Po wstrząsie o sile 7,8 stopni na północy Sumatry, 644 km od wybrzeży Tajlandii, tsunami jest bardzo prawdopodobne - poinformowało centrum zapobiegania katastrofom w Tajlandii.
Na szczęście na ostrzeżeniach się skończyło. Alert o tsunami został odwołany.
Z kolei zachodnie wybrzeże prowincji Aceh zostało silnie zniszczone przez tsunami w grudniu 2006 r.
Źródło: PAP, CNN, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: APTN/Reuters, fot: archiwum TVN24