73 lata temu wojska japońskie zmusiły do kapitulacji najpotężniejszą brytyjską twierdzę w Azji - Singapur. Do niewoli trafiło 80 tys. żołnierzy, a wstrząśnięty Winston Churchill uznał to za "największą katastrofę w historii brytyjskiej wojskowości".
Japońska agresja na Chiny w 1941 roku weszła w krytyczną fazę. Stany Zjednoczone, przeciwne krwawej wojnie japońsko-chińskiej i czujące rosnące zagrożenie japońskim militaryzmem, nałożyły na Tokio embargo na import ropy naftowej. W rezultacie Japonia stanęła w obliczu całkowitego załamania się gospodarki, ponieważ nie posiadała żadnych własnych źródeł tego surowca. Postawiona pod ścianą, postanowiła podjąć w tej sytuacji ryzyko i zaatakować kontrolowane przez aliantów Malaje oraz Indie Holenderskie (dzisiejsza Indonezja). Znajdujące się tam złoża ropy naftowej miały uratować japońską gospodarkę oraz flotę i lotnictwo.
Dwa zaskakujące ataki
Aby japoński plan miał szanse powodzenia, konieczne było natychmiastowe wprowadzenie go w życie. Rezultatem był całkowicie zaskakująca dla aliantów, podjęta 7 grudnia 1941 roku japońska próba zniszczenia amerykańskiej Floty Pacyfiku stacjonującej w Pearl Harbor, która stanowiła największe zagrożenie dla ich planów. Równocześnie japońskie wojska przeprowadziły równie niespodziewane uderzenie na kontrolowane przez Brytyjczyków Malaje.
Desant na malajskich plażach w Kota Bharu i szybkie postępy wojsk japońskich na południe były olbrzymim problemem dla Brytyjczyków, którzy w tym czasie z najwyższym trudem przeciwstawiali się niemieckiej potędze w Europie. Nieoczekiwanie zagrożona została też znajdująca się na południowym krańcu Półwyspu Malajskiego wyspa Singapur, najpotężniejsza brytyjska baza morska w Azji.
"Gibraltar Wschodu"
Japończycy postanowili wykorzystać fakt, że baza w Singapurze, którą Londyn olbrzymim nakładem sił i środków rozbudowywał przez całej dwudziestolecie międzywojenne, stworzona była z myślą o obronie od strony morza, a nie lądu. Ponadto w bazie, dumnie nazywanej "Gibraltarem Wschodu", nie stacjonowały większe siły morskie, ponieważ brytyjska flota była bardziej potrzebna do obrony samych Wysp Brytyjskich.
Sytuację tę próbował ratować premier Winston Churchill, który z trudem przeforsował wysłanie z Europy na Malaje dwóch potężnych okrętów: pancernika HMS Prince of Wales i krążownika liniowego HMS Repulse. Obie jednostki zostały jednak już 10 grudnia zatopione w japońskim ataku lotniczym i nie zdołały wzmocnić brytyjskiej obrony.
W trwających półtora miesiąca walkach prowadzonych w wycieńczającym, tropikalnym klimacie, wojska alianckie, składające się z żołnierzy brytyjskich, malajskich, indyjskich i australijskich, zostały wyparte z półwyspu i zmuszone do wycofania na wyspę Singapur. Walki na Malajach zakończyły się całkowitą klęską dla Londynu, który w ich wyniku stracił niemal 50 tysięcy zabitych lub wziętych do niewoli żołnierzy. 31 stycznia brytyjskie wojska inżynieryjskie wysadziły w powietrze jedyną groblę łączącą wyspę z lądem, a twierdza zaczęła szykować się do nieuchronnego ataku.
Czekając na atak
Mimo ogromnych strat poniesionych w dotychczasowych walkach, zgromadzone w Singapurze siły alianckie wciąż miały niemal trzykrotną przewagę liczebną nad przeciwnikiem. Składały się jednak z różnorodnych, niedoświadczonych i w dużej mierze słabo wyszkolonych oddziałów, pochodzących z różnych części Imperium Brytyjskiego. Zaprawieni w bojach toczonych w Chinach Japończycy mieli ponadto znaczącą przewagę lotniczą i pancerną, która stawiała broniących twierdzy aliantów w trudnym położeniu.
Dzięki przewadze lotniczej, działalności zwiadu oraz obserwacji Singapuru z okolicznych wzniesień Japończycy byli doskonale zorientowani w rozmieszczeniu wojsk broniących wyspy. Rozpoczęty 3 lutego ostrzał artyleryjski i nasilone bombardowania lotnicze były w rezultacie bardzo skuteczne i szybko zdezorganizowały obrońców oraz utrudniły komunikację pomiędzy stłoczonymi na wyspie dowódcami.
380 mm nadziei
Singapur nie bez powodu był jednak uważany za najpotężniejszą bazę morską w regionie. Potężne działa okrętowe kalibru 380 mm, które stanowiły o jego potędze, zostały obrócone w kierunku lądu. Nadzieja obrońców okazała się jednak daremna, ponieważ działa te zaopatrzone były przede wszystkim w amunicję przeciwpancerną przeznaczoną do przebijania burt ciężkich okrętów. Niedostatek amunicji odłamkowej, która prawdopodobnie zadałaby poważne straty zbierającym się na drugim brzegu wojskom japońskim, sprawił, że imponująca artyleria nie mogła powstrzymać inwazji.
Nim doszło do inwazji na miasto, dopełnił się również los brytyjskiego lotnictwa nad Singapurem. Kilkadziesiąt myśliwców Hurricane, które alianci byli w stanie wygospodarować do walki z zadającym ciężkie straty nad Malajami japońskim lotnictwem, w pierwszych dniach lutego stopniało do zaledwie 10 sprawnych maszyn. 8 lutego po raz ostatni stawiły one zaciekły opór ośmiokrotnie przeważającym liczebnie japońskim maszynom, po czym ocalałych 8 Hurricane'ów zostało wycofanych z rejonu walk. Dwa dni później do Indii Holenderskich ewakuowano z Singapuru również cały pozostały personel lotniczy, a miasto pozostało całkowicie bez wsparcia lotniczego.
Uderzenie na wyspę
Po zapadnięciu zmroku 8 lutego 1942 roku broniący północno-zachodniego wybrzeża Singapuru Australijczycy dostrzegli płynące w ich kierunku barki desantowe. Jak szybko się okazało, znajdował się w nich pierwszy rzut wojsk japońskich liczący ok. 4 tysiące żołnierzy. Jednak kierunek, z którego nastąpił atak, całkowicie zaskoczył obrońców – głównodowodzący gen. Arthur Percival przekonany był bowiem, że atak nastąpi z kierunku północno-wschodniego i to tam rozmieścił najlepszych żołnierzy oraz nakazał rozbudowę umocnień. Błąd ten znacząco ułatwił japoński desant.
Brytyjczycy, spodziewający się ataku pod osłoną ciemności, zdążyli rozmieścić na wszystkich plażach specjalne oświetlenie. Jednak japońskie bombardowanie zerwało linie komunikacyjne, na skutek czego prośba o jego włączenie nigdy nie doczekała się odpowiedzi. Przeciwko lądującym wojskom alianci prowadzić więc mogli jedynie chaotyczny ogień, próbując w cokolwiek trafić w panujących ciemnościach. Japończycy wykorzystali tę sytuację szybko rozpierzchając się w różnych kierunkach, a następnie wymijając, lub okrążając i niszcząc poszczególne punkty oporu nieruchomych Australijczyków.
Gwałtowne walki wybuchły 9 lutego wraz ze świtem, gdy do akcji weszło japońskie lotnictwo i strzelająca z drugiej strony lądu artyleria. Przewaga w uzbrojeniu, doświadczenie bojowe oraz duża ruchliwość Japończyków szybko przesądziło o wyniku walk na wybrzeżu, a pozbawieni wsparcia pozostałych sił znajdujących się na wyspie Australijczycy zostali zmuszeni do odwrotu, ponosząc ciężkie straty.
"Stawką jest honor Imperium"
Dzięki zajęciu zachodniego wybrzeża Japończykom udało się przetransportować na wyspę czołgi, które z marszu weszły do walki i zmusiły kolejne oddziały alianckie do wycofania się. Wykorzystując przewagę w wyposażeniu japońskie wojska szybko doszły do granic samego miasta Singapur, gdzie ich uderzenie zaczęło jednak tracić impet.
Mimo dotychczasowych sukcesów uderzenia aliancki opór się nasilał, zaś Japończykom zaczynało brakować nie tylko sił, ale też amunicji i paliwa. Jak później przyznał japoński dowódca gen. Tomoyuki Yamashita, jego uderzenie na Singapur było blefem, który miał jedynie skłonić Brytyjczyków do kapitulacji. W przeciwnym razie, gdyby alianci zorientowaliby się jak nieliczne i słabo zaopatrzone są oddziały japońskie, szanse na zwycięstwo byłyby bardzo małe.
Tymczasem zaniepokojony rozwojem wydarzeń Winston Churchill depeszował 10 lutego do dowództwa obrony Singapuru – "Mając trzykrotną przewagę liczebną, musicie bronić się za wszelką cenę i zniszczyć przeciwnika bez względu na straty własne. To wasza szansa, by przejść do historii, stawką jest honor brytyjskiej armii i całego Imperium Brytyjskiego". W ciągu zaledwie kilku dni okazało się, jak niewiele mogły zmienić te słowa, wypowiadane daleko w Londynie.Już 11 lutego japoński dowódca wezwał obrońców do złożenia kapitulacji, licząc, że uniknie długotrwałych walk w mieście, na które nie był przygotowany. Sytuacja obrońców Singapuru wciąż nie była jednak przesądzona. 13 lutego wojskom alianckim udało się ustabilizować linię obrony, zaś wyczerpani Japończycy praktycznie nie byli w stanie kontynuować uderzenia, pozbawieni amunicji artyleryjskiej i paliwa do czołgów. Do zdobycia pozostawało zaś niemal całe półmilionowe miasto, w którym na małej przestrzeni znajdowało się 80 tysięcy żołnierzy pod bronią.Wielka klęskaW praktyce sytuacja była jednak dla obrońców znacznie trudniejsza, naturalnie nie mogli oni również wiedzieć o problemach Japończyków. Aliantom kończyła się amunicja i żywność, a decyzja o obronie gęsto zaludnionego miasta bez żadnej drogi ewakuacji oznaczać musiała masakrę zgromadzonej w nim ludności cywilnej. Co gorsza okazało się, że pompownia słodkiej wody do miasta wpadła w ręce Japończyków i zgromadzeni w Singapurze ludzie w ciągu 48 godzin nie będą mieli czego pić.Rankiem 15 lutego w kolejnym uderzeniu Japończykom jeszcze raz udało się przełamać linie obrony w mieście, a morale obrońców zaczęło być dramatycznie niskie, mnożyć zaczęły się dezercje. Na naradzie dowódców kierujący obroną miasta gen. Arthur Percival przedstawił dwie możliwości - natychmiastowe kontruderzenie i odbicie pompowni wody oraz utraconych magazynów żywności, lub poddanie miasta. Po pełnej emocji dyskusji dowódcy zgodzili się jednak, że zdezorganizowane podległe im wojska nie będą w stanie przeprowadzić kontruderzenia. W tej sytuacji gen. Percival zdecydował się zgodzić na bezwarunkową kapitulację Singapuru.Poddanie Singapuru stało się faktem wieczorem 15 lutego, gdy obrońcom udało się zniszczyć zarówno posiadane tajne dokumenty jak też potężne działa okrętowe, które miały czynić Singapur twierdzą nie do zdobycia. Do japońskiej niewoli trafiło ok. 80 tysięcy alianckich żołnierzy, z których większość nie dożyła końca wojny. Japończycy wysłali ich m.in. do Birmy, gdzie w nieludzkich warunkach, w środku tropikalnej dżungli, zmuszeni zostali do pracy przy budowie tzw. Kolei Śmierci łączącej Bangkok do Rangunem.Imperium Brytyjskie musiało natomiast pogodzić się, że wojna w Azji Wschodniej jest dla nich przegrana. Londyn mógł jedynie czekać na odsiecz, z którą trzy lata później przybyły wojska amerykańskie.
Autor: Maciej Michałek /kka
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 / Wikipedia