60 lat temu byli bezbronni, teraz mają jedne z najlepszych czołgów

Czołg K1 zjeżdżający na plażę z okrętu desantowegoUS Army

W chwili wybuchu wojny na Półwyspie Koreańskim w 1950 roku wojsko Korei Północnej miało drastyczną przewagę w broni pancernej. Na południe ruszyło niemal 300 radzieckich czołgów T-34, a wojska Korei Południowej i USA nie miały niczego, co można było im przeciwstawić. Teraz sytuacja jest zupełnie odmienna. Korea Południowa dysponuje masą czołgów uznawanych za jedne z najlepszych na świecie, a Północ została w tyle.

Wobec obecnych silnych napięć na Półwyspie Koreańskim często jest przytaczana pozorna potęga wojska Korei Północnej. Ponad milion żołnierzy oraz 3,5 tysiąca czołgów to teoretycznie wielka siła. Korea Południowa może się pochwalić jedynie 630 tysiącami żołnierzy i około 2,5 tysiącami czołgów.

Gdyby jednak uwzględnić jakość tych sił, sprawy mają się inaczej. Widać to wyraźnie na przykładzie broni pancernej. Korea Północna wyraźnie przykładała do jej rozwoju dużą wagę, ale mimo to pozostaje w tyle. Zupełnie inaczej było 63 lata temu.

Miażdżąca przewaga

W momencie wybuchu Wojny Koreańskiej, to wojsko Kim Ir Sena dominowało w zakresie broni pancernej. Wszystko dzięki Stalinowi. Gdy wojska radzieckie opuszczały w 1948 roku zdobytą na Japończykach północną część Półwyspu Koreańskiego, zostawiły po sobie bardzo cenne "dary". Była to między innymi znaczna liczba doskonałych czołgów T-34-85.

Gdy 25 czerwca 1950 roku wojsko Kim Ir Sena ruszyło do ataku, niemal 200 wspomnianych radzieckich czołgów parło przodem, niemal niezniszczalnych dla wojsk Korei Południowej i USA, które dysponowały tylko kilkudziesięcioma lekkimi czołgami oraz ręczną bronią przeciwpancerną. T-34-85 istotnie przyczyniły się do "blietzkriegu" wojsk Pjongjangu, które w trzy miesiące zajęły 95 proc. Korei Południowej.

Dopiero pojawienie się na niebie większej ilości amerykańskich samolotów stępiło pancerną pięć Korei Północnej. W późniejszym okresie wojny czołgi północnokoreańskie nie odegrały już większej roli wobec dominacji w powietrzu sił ONZ.

Zamiana ról

Korea Południowa wzięła sobie do serca upokorzenie w początkowym okresie wojny i w kolejnych dekadach po zawieszeniu broni w 1953 roku, intensywnie rozbudowywała wojsko, kładąc spory nacisk na broń pancerną. Gwałtowny rozwój gospodarczy Południa istotnie to ułatwił.

Obecnie gros sił pancernych wojsk Seulu to czołgi K1 i ich zmodernizowana wersja K1A1, których jest łącznie 1,5 tysiąca. K1 opracowano w latach 80-tych, opierając się częściowo na projekcie amerykańskiego M1 Abrams, którego nieco przypominają. Południowokoreańskie maszyny uznaje się za udaną konstrukcję, która może swobodnie konkurować ze znacznie bardziej znanymi czołgami, takimi jak na przykład wspomniany Abrams, albo niemieckie Leopardy 2. W 2008 roku zaczęto stopniową modernizację obu wersji K1, które otrzymują niemal całkowicie odnowioną elektronikę zgodną ze standardami XXI wieku.

Pozostała część sił pancernych Korei Południowej to niemal tysiąc starych amerykańskich maszyn M48 Patton i 35 rosyjskich T-80, które Seul dostał od Rosji w zamian za długi z okresu Zimnej Wojny.

W fazie rozwojowej jest czołg K-2 Czarna Pantera, który ma całkowicie deklasować konstrukcje Korei Północnej. Produkcja seryjna tej maszyny została jednak czasowo odłożona, ponieważ konstruktorzy mają problemy z dopracowaniem układu napędowego.

Południowokoreański zmodernizowany M48 Patton podczas ćwiczeńUS Army

Problem z nadążeniem

Tym licznym i nowoczesnym siłom Korea Północna może przeciwstawić swoje jeszcze bardziej liczne, ale zdecydowanie mniej zaawansowane czołgi. Z racji na zamknięty charakter dyktatury rodziny Kimów, nie ma dokładnych informacji na temat najnowszych maszyn Pjongjangu, ale znany jest ich przybliżony potencjał.

Wiadomo, że najnowocześniejszy czołg w arsenale Korei Północnej to Pokpung Ho, opracowany prawdopodobnie w latach 90-tych XX wieku. Na podstawie analizy dostępnych zdjęć, eksperci uznali, że jest to maszyna "posklejana" z różnych elementów radzieckich T-62 i T-72 z domieszką nowocześniejszych technologii zapożyczonych z T-80 i T-90.

Jedno z niewielu dostępnych ujęć czołgu Pokpung Ho, pochodzące z filmu propagandowego ukazującego próby maszyny w 2002 rokuWikipedia

Najnowocześniejszy czołg Pjongjangu wyraźnie pozostaje w tyle za konstrukcjami Korei Południowej w dziedzinie zaawansowanych celowników czy systemów obserwacji. Na zdjęciach widać dość prymitywne urządzenia. Nie wiadomo, ile Pokpung Ho wyprodukowano. Większość szacunków mówi o około 200 maszynach.

Drugim relatywnie nowoczesnym północnokoreańskim czołgiem jest Chonma Ho, czyli zmodernizowany radziecki T-62. Od początku lat 80. XX wieku wyprodukowano ich prawdopodobnie nieco ponad tysiąc. Pomimo modernizacji, nadal jest to w znacznej mierze T-62, czyli konstrukcja wywodząca się z końca lat 50-tych, która zdecydowanie pozostaje w tyle w dziedzinie elektroniki czy konstrukcji pancerza.

Pozostała część sił pancernych Korei Północnej to wedle obecnych standardów zabytki. Kilka tysięcy starych i niezmodernizowanych T-62 lub różnych chińskich modyfikacji T-54/55 zdecydowanie odstaje od standardu południowokoreańskiego K-1 i mogłoby nawiązać równorzędną walkę tylko ze zmodernizowanym M48 pozostającymi w rezerwie wojska Seulu.

Drobne, ale istotne różnice

Współcześnie o potencjale bojowym czołgów w znacznej mierze decyduje ich amunicja. Na temat tego czym dysponują czołgiści Północy nie wiadomo praktycznie nic. Spekuluje się, że są to kopie i wersje rozwojowe radzieckich pocisków z lat 70-tych i 80-tych. Korea Południowa projektuje i produkuje natomiast nowoczesną amunicję, porównywalną z najlepszymi standardami zachodnimi, co daje czołgom Południa istotną przewagę.

Różnica tkwi też w pancerzu. Czołg K1 ma tak zwany pancerz Chobham, składający się nie tylko z stali, ale też kompozytów i ceramiki. Jego dokładna budowa jest tajemnicą, ale ma być znacznie odporniejszy niż tradycyjny pancerz. Korea Północna niemal na pewno nie dysponuje tak nowoczesną technologią i jej czołgów broni zwykła stal pancerna. Na niektórych zdjęciach najnowsze czołgi Pjongjangu mają zamontowany pancerz reaktywny (specjalne wybuchowe nakładki, które siłą swojej eksplozji niszczą nadlatujący pocisk, chroniąc czołg), ale na wielu innych już go nie widać.

Pomimo przewagi liczebnej, pancerniacy Kim Dzong Una mieliby więc istotny problem w równorzędnym starciu z wojskiem Korei Południowej. Mała liczba relatywnie nowoczesnych Pokpung Ho zniknęłaby w starciu z masą porównywalnych K1. Pozostałe siły pancerne Korei Północnej zdecydowanie odstają od postawowej maszyny Korei Południowej.

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Army

Tagi:
Raporty: