Jedna z bibliotek w Stanach Zjednoczonych wysłała do 5-latki funkcjonariusza policji. Miał on odzyskać książkę, którą dziewczynka zbyt długo przetrzymywała.
Amerykanka Shannon Benoit często czyta książki córce Hailey. Czasem były to książki, które pożyczały one z biblioteki publicznej w Charlton. Aż do ubiegłego tygodnia, kiedy to do ich drzwi zapukał policjant przysłany przez bibliotekę.
Funkcjonariusz przyszedł, by poinformować, że dziewczynka od kilku miesięcy nie oddała dwóch książek.
Zamknęłam drzwi, spojrzałam na moją córkę, a ona zaczęła płakać. Więc spytałam: "Co się stało?" A ona odpowiedziała: "Czy policjant mnie aresztuje?" Shannon Benoit
"Czy policjant mnie aresztuje?"
5-latkę bardzo przestraszyła ta wizyta. - Zamknęłam drzwi, spojrzałam na moją córkę, a ona zaczęła płakać. Więc spytałam: "Co się stało?" A ona odpowiedziała: "Czy policjant mnie aresztuje?" - opowiada Shannon Benoit.
Policjant - jak podaje stacja CBSNY - był bardzo uprzejmy i nie robiąc problemu odebrał książki. Ale matka Hailey nie kryje oburzenia tym, że biblioteka wysłała w takiej sprawie do ich domu funkcjonariusza. Także sierżant przyznaje, że dziecko na to nie zasłużyło. Ale prawo stanowe traktuje to jako "drobne wykroczenie". Dlatego policjanci pomyśleli, że grzeczne upomnienie sprawi lepsze wrażenie, niż wezwanie do sądu. - Mamy nadzieję, że rozwiązaliśmy już problem i nie musimy tego robić ponownie - powiedział policjant.
Źródło: CBSNY