Do Sądu Okręgowego w Rzeszowie został skierowany akt oskarżenia przeciwko 40-letniemu Grzegorzowi B. Mężczyzna zwabił swoją szwagierkę, 25-letnią Joannę, w ustronne miejsce, tam udusił i okradł. Zabrał jej m.in. 300 zł i telefon. 40-latkowi grozi dożywocie.
25-letnia Joanna R. ostatni raz była widziana 31 sierpnia 2023 roku w Głuchowie niedaleko Łańcuta. Wyszła z pracy około godziny 16.40. Zarejestrował ją monitoring na rondzie w pobliżu szkoły podstawowej. Ponieważ kobieta długo nie wracała do domu, wieczorem rodzina zgłosiła policji jej zaginięcie. Rozpoczęły się poszukiwania, w które zaangażowani byli m.in. policjanci z psami tropiącymi i kamerą termowizyjną. Po dwóch dniach ciało kobiety zostało odnalezione w zaroślach niedaleko zabudowań.
W związku ze sprawą dzień po zaginięciu kobiety został zatrzymany Grzegorz B. To szwagier 25-latki, która dzień wcześniej była widziana z mężczyzną po raz ostatni. To on wskazał miejsce, gdzie znajdowały się zwłoki. Usłyszał zarzut zabójstwa, do którego początkowo się przyznał. Nie umiał jednak wyjaśnić swojego zachowania. Kiedy prokuratura zmieniła mu zarzut na dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i z motywacji zasługującej na szczególnie potępienie, nie przyznał się do popełnienia przestępstwa i odmówił składania wyjaśnień.
Zwabił szwagierkę zbierać pokrzywy
Grzegorz B. mieszkał w domu Głuchowie pod Łańcutem z żoną oraz 25-letnią Joanną R. i jej mężem. Jak ustalili śledczy, 31 sierpnia 2023 roku pod pozorem zbierania pokrzyw 40-latek zabrał szwagierkę w "ustronne miejsce", gdzie zbierali pokrzywy, po czym rzucił się na nią i "uciskając rękoma szyję spowodował tym utratę jej przytomności", po czym założył kobiecie na szyję sznurek nylonowy, zacisnął go na jej szyi "powodując odcięcie dopływu tlenu do jej dróg oddechowych skutkujące ostrą niewydolnością krążeniowo-oddechową pokrzywdzonej i jej zgonem" - zrelacjonował w komunikacie Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Po dokonaniu zabójstwa zabrał rzeczy należące do 25-latki, w tym m.in. 300 zł, jej dowód osobisty i telefon komórkowy.
Poczytalny. Grozi mu dożywocie
W trakcie śledztwa Grzegorz B. został poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym. Jak przekazał prokurator Ciechanowski, biegli uznali, że mężczyzna "nie jest osobą chorą psychicznie w rozumieniu ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, nie prezentuje objawów choroby psychicznej, jak również nie jest osobą pierwotnie upośledzoną umysłowo lub wtórnie otępiałą".
Wskazali też, że w czasie popełniania zbrodni był zdolny do właściwego rozpoznania znaczenia swoich czynów oraz właściwego pokierowania swoim postępowaniem.
"Wedle biegłych zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia podobnego czynu zabronionego o wysokim stopniu społecznej szkodliwości w przyszłości, dlatego biegli wskazali, iż koniecznym jest przez niego odbywanie kary w systemie terapeutycznym" - poinformował prok. Ciechanowski.
Grzegorz B. przebywa w areszcie. Nie był dotąd karany. Za zarzucaną zbrodnię grozi mu dożywotnie więzienie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr/TV Łańcut/Kontakt24