- Chyba mi się to śni, brak mi słów - mówił polskim dziennikarzom w Rio de Janeiro sztangista Tomasz Zieliński. Jak poinformował w poniedziałek Polski Związek Podnoszenia Ciężarów zawodnik oblał testy antydopingowe.
Zieliński w Brazylii na podest nie wejdzie. W opublikowanym w poniedziałek komunikacie związek poinformował, że w jego organizmie, podczas testów, które przeprowadzono już w Rio, wykryto nandrolon. Wykazać to miała już nawet analiza próbki B.
"Przed Rio kontrole negatywne"
Sztangista został zawieszony i wykluczony z reprezentacji. Na wniosek PKOl ma opuścić wioskę olimpijską. Tego zrobić nie zamierza, bo - jak twierdzi - czuje się niewinny. Dlatego zawodnik postanowił spotkać się z dziennikarzami i przedstawić swoją wersję wydarzeń. Zieliński powiedział, że o wykryciu u niego nandrolonu dowiedział się dwa dni temu. Odwołał się od wyników, ponieważ przysługuje mu prawo. Nie otrzymał jeszcze wyników próbki B, która miałaby go oczyścić, co jest sprzeczne z informacjami przekazanymi przez związek. - Szczerze mówiąc nie wiem, co się stało - oznajmił Zieliński. - Chyba mi się to śni, brak mi słów. Musiał być popełniony jakiś błąd w sztuce. Przez 10 lat trenowałem dla naszego kraju, 20 lat spędziłem na treningach i nigdy się nie dopingowałem. I nagle wyskakują mi z taką informacją. Miałem trzy kontrole przed przyjazdem do Rio i wszystkie były negatywne. Nawet godziny nie spędziłem w wiosce i od razu zostałem wzięty na kontrolę. 6 sierpnia dowiedziałem się, że próbka była pozytywna – powiedział sztangista. W Brazylii razem ze swoim bratem Adrianem - złotym medalistą z Londynu - Zieliński miał reprezentować Polskę w kat. 94 kg.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, nc+