Tuż po tym, jak największa sensacja Euro stała się faktem, najpopularniejszy komentator znów zawył ze szczęścia. - Jedziemy do Paryża. Nie jedziemy do domu! Nie mogę w to uwierzyć! Nie budźcie mnie z tego pięknego snu! - wykrzykiwał w poniedziałkowy wieczór Gudmundur Benediktson, gdy Wikingowie wyrzucili z turnieju Anglików. - Dokładnie wiem, w jakim stanie się znalazł. Przypuszczam, że po tym spotkaniu stracił kilka kilogramów - mówił w "Strefie Kibica TVN24" Tomasz Zimoch.
Islandia jest w ćwierćfinale. Na stadionie w Nicei Benediktson eksplodował w trakcie meczu i tuż po nim. W sumie trzykrotnie. Wikingowie przegrywali po trafieniu Wayne'a Rooneya. Odpowiedzieli błyskawicznie, a jeszcze w pierwszej połowie zadali kolejny cios. Jak się później okazało - decydujący.
"Jedziemy do Paryża!"
- Raggi Sig strzela dla Islandii! Po tym, jak przegrywaliśmy! Król Raggi, król Raggi - krzyczał Benediktson po pierwszym golu autorstwa Ragnara Sigurdssona. Po raz kolejny komentator zawył kwadrans później, gdy Wikingowie objęli prowadzenie.
Prawdziwa eksplozja nastąpiła jednak po końcowym gwizdku. - Koniec! Koniec! Jedziemy do Paryża. Nie jedziemy do domu! Nie mogę w to uwierzyć! Nie budźcie mnie z tego pięknego snu!- wrzeszczał Benediktson.
Mógł stracić kilka kilogramów
Podobne chwile uniesienia w czasie meczów naszej reprezentacji przeżywał Tomasz Zimoch. Jeden z najpopularniejszych polskich komentatorów dokładnie rozumie, co czuł w danym momencie jego islandzki kolega.
- Wiem, co przeżywa, wiem, w jakim stanie się znalazł, w jaki wpadł trans, jakie to są olbrzymie emocje. Przypuszczam, że po tym spotkaniu stracił kilka kilogramów i być może dzisiaj odczuwa ogromny ból. Całego ciała, który towarzyszy sprawozdawcom. Kocham go z każdym kolejnym meczem. To przeżywanie i pisk, jakby był niemal w sali porodowej. To pokazuje, jak piękna jest piłka nożna - mówił w "Strefie Kibica" TVN24 Zimoch.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl