Jesienią Widzew i Podbeskidzie jechały na jednym wózku. Dziś "Górale" wygrywając z łodzianami mogą przypieczętować utrzymanie w lidze i jednocześnie zepchnąć rywala do I ligi. - Chcemy podejść do meczu z Widzewem tak, jakby to była nasza ostatnia szansa – uważa szkoleniowiec bielszczan Leszek Ojrzyński.
- Wiemy, co nam może przynieść wygrana w tym meczu. Stawka jest ogromna. W czwartek zobaczymy, czy ta świadomość nas uskrzydli, czy też nieco spowolni. Robimy wszystko, aby stała się ona naszym sprzymierzeńcem. Chcemy wygrać i dwa ostatnie mecze zagrać już na większym luzie – powiedział Ojrzyński.
Szkoleniowiec w czwartkowym meczu będzie mógł skorzystać niemal z wszystkich zawodników. Żółte kartki odpokutował już Bartosz Konieczny. Kontuzjowany jest jedynie czeski napastnik Jan Blazek.
Cenią Visnakovsa i Kaczmarka
Oceniając rywala trener zaznaczył, że Widzew jest wybieganą i w znacznej mierze młodą drużyną. - Ma ciekawych zawodników jak Eduards Visniakovs, czy Marcin Kaczmarek, którzy potrafią sami przeprowadzić akcję owocującą bramką. O każdym zawodniku można powiedzieć coś dobrego – podkreślił.
Leszek Ojrzyński przypomniał, że na inaugurację wiosennych rozgrywek jego podopieczni solidnie się napracowali, by pokonać łodzian na własnym boisku 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył wówczas z rzutu karnego w 81 minucie Dariusz Kołodziej.
Podbeskidzie zajmuje obecnie 14., ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli, z sześciopunktową przewagą nad zamykającymi ją Zagłębiem Lubin i Widzewem Łódź.
Autor: ekstraklasa.tv