23-letni niewidomy Filip czekał na metro wraz ze swoją również niewidomą koleżanką. Chcieli jechać do centrum handlowego. Gdy usłyszał nadjeżdżający skład, ruszył w kierunku torów. Nikt z czekających na stacji pasażerów i pracowników metra nie zauważył, że Filip idzie w stronę krawędzi peronu. Chłopak wpadł pod nadjeżdżający pociąg, w krytycznym stanie trafił do szpitala.
Niewidomi z metra korzystają rzadko
Choć od wypadku minęło już kilka tygodni wciąż nie zrobiono nic, by niepełnosprawni poczuli się w metrze bezpieczniej. Mimo, że to nowoczesny, szybki i najmniej kolizyjny środek transportu publicznego, to niewidomi rzadko z niego korzystają.
Tuż po wypadku, prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz dała szefostwu podziemnej kolejki tydzień na przygotowanie harmonogramu wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń dla osób niepełnosprawnych na stacjach.
Niebezpieczny skraj peronu
Jednak oprócz przycisków w windach przystosowanych dla niewidomych nic nie zrobiono. Jak się okazuje największym niebezpieczeństwem są umieszczone zbyt blisko peronu taśmy ostrzegawcze. -Trzeba przede wszystkim lepiej oznaczyć skraj peronu, tu pas posadzki powinien mieć wyraźniejszą fakturę - mówi jeden z niewidomych mężczyzn.
To właśnie takiego pasa nie wyczuł w 23-letni niewidomy student dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Choć miał specjalną laskę, nie dostrzegł krawędzi peronu i upadł na tory przed wjeżdżający na stację pociąg.
23-letni Filip nadal leży w szpitalu. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Został wybudzony ze śpiączki, jednak na pytanie czy będzie chodził nadal brakuje jednoznacznej odpowiedzi.