Czwartek, 25 sierpnia Wracał z festynu, oparł się o ogrodzenie posesji i poraził go prąd. 23-latek nie żyje, a policja sprawdza, czy siatka była celowo pod napięciem. Właściciel posesji usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Do winy się nie przyznał.
- Poszliśmy na uroczystości dożynkowe i skończyło się tragedią - mówi sołtys Zaboru Wielkiego Beata Pęcherek. - My musimy teraz z tym żyć – dodaje ojciec zmarłego.
Na boisku szkolnym w centrum niewielkiej Miękini odbywał się sobotni festyn. Przyszło kilkaset osób, jedną z nich był Arkadiusz Krzyś. Do tragedii doszło, gdy wracał do domu. - Przechodził obok ogrodzenia budynku, najprawdopodobniej chwycił czy dotknął siatki. Jak się okazało, była ona pod napięciem, a mężczyzna został porażony prądem – mówi Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu..
"Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci"
Nie pomogła natychmiastowa reanimacja, mężczyzny nie udało się uratować. - Dowody, które zebraliśmy wskazują na to, że prąd został podłączony przez mieszkańca jednej z posesji przylegającej do miejsca zabawy. Mężczyzna został zatrzymany następnego dnia po imprezie. Był kompletnie pijany. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Do winy się nie przyznał – mówi Jakub Przystupa z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu
Wiele wskazuje na to, że mężczyzna specjalnie podłączył prąd do ogrodzenia. - Do tego fragmentu ogrodzenia doprowadzony był przewód elektryczny, którego jedna końcówka była zamocowana na tej siatce, druga natomiast była podłączona do gniazdka z prądem, o napięciu 220 v – relacjonuje Petrykowski.
"Żeby ludzie nie wchodzili na jego posesję"
Mieszkańcy Miękini nie potrafią zrozumieć motywu. Jeśli nawet mężczyzna chciał chronić swoją posesję, nic go nie tłumaczy. - Dlaczego był prąd? Kto go podłączył? Czy sobie gruszki ochraniał? Czy jakieś śliwki, czy jakaś inna była przyczyna, dla mnie generalnie jest to wielka głupota – uważa sołtys Beata Pęcherek. - On siatkę, która w sklepie budowlanym kosztuje około 20 zł, podłączył do prądu po to, żeby ludzie nie wchodzili na jego posesję, na której tylko były jakieś krzaki, jakiś ugór i to wszystko – dodaje koleżanka ofiary Emilia Pęcherek.
Dziś prokuratura ze Środy Śląskiej wystąpiła o tymczasowy areszt. Jeśli zarzuty się potwierdza mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.