Przegrali z Francją 2:5. Islandczycy zagrali jakby w ogóle nie wyszli na pierwszą połowę. Po przerwie było już lepiej. Mistrzostwa i tak kończą z podniesioną głową. - Dla nas to był fantastyczny turniej - przyznał ich kapitan Aron Gunnarsson.
Islandczycy w pierwszej połowie zaprezentowali się koszmarnie. Popełniali błąd za błędem w defensywie, czyli coś, do czego we Francji nie przyzwyczaili, bo do tej pory organizacją grą imponowali. Po 45 minutach na Stade de France było 4:0. Kwestia awansu do półfinału Euro została przesądzona.
- To było okropne 45 minut. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej, bo powiedzieliśmy sobie, że nie możemy pozostawić po sobie tak złego wrażenia - powiedział po meczu Gunnarsson.
Francja wygrała 5:2. - Jesteśmy rozczarowani, ale i niesamowicie dumni. Bo to było cudowne doświadczenie - przyznał Gunnarsson.
Wracają dumni
Dowodzona przez niego reprezentacja, absolutny debiutant na wielkiej imprezie, wyszła z grupy przed faworyzowanymi Portugalią i Austrią, a w 1/8 finału odprawiła z kwitkiem Anglię.
Piłkarze z kraju gejzerów nie mają dość. - Przyszłość dla Islandii rysuje się w jasnych barwach. 10 z 15 zawodników jest w dobrym wieku i z niecierpliwością czekamy na kwalifikacje do mistrzostw świata - dodał drugi z liderów rewelacji Euro, na co dzień gracz Swansea Gylfi Sigurdsson.
W eliminacjach do MŚ w Rosji Islandia trafiła do grupy z Chorwacją, Ukrainą, Finlandią, Turcją i Kosowem.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA