Noga boli, ale Wojciech Szczęsny walczy. - Żeby obrzęk z uda zniknął - przyznał kilka godzin przed meczem z Niemcami. Bez względu na wynik i kontuzję jest przekonany, że Euro dla niego się jeszcze nie skończyło. Jest optymistą i liczy, że przed nim jeszcze 450 minut gry na francuskim Euro.
Szczęsnego z meczu z Niemcami wyeliminował uraz, którego doznał podczas pierwszego występu Polaków. W udzie pojawił się krwiak, potrzebny był zabieg jego usunięcia. Wojtek ma pecha do pierwszych meczów na Euro. Cztery lata temu skończył mistrzostwa po godzinie, bo na otwarcie turnieju dostał czerwoną kartkę. - Ale to Euro jeszcze się dla mnie nie skończyło. Będzie 180 minut, 270 - przekonywał.
Celuje w finał
Reprezentacyjny bramkarz tak liczył, że otrzymał, iż we Francji czeka go jeszcze 450 minut gry. To by oznaczało, że z kolegami dotarłby do finału. Na razie noga dalej go boli. - Ale damy radę. Walczymy, żeby obrzęk uciekł z uda - uspokajał.
Myślał o kebabie
Szczęsny do Niemców w wydaniu reprezentacyjnym ma szczęście. Jeszcze z nimi nie przegrał. Towarzysko zremisował w Gdańsku, było też pamiętne zwycięstwo na Stadionie Narodowym 1,5 roku temu.
O czym myślał wtedy po ostatnim gwizdku sędziego? Najbliżej było mu do kuchni. Tej tureckiej. - Pamiętam, że moją pierwsza myśl była taka, żeby zadzwonić do kolegi, który obiecał mi, że jak wygramy, to przyniesie mi kebaba do hotelu - opowiedział.
I tłumaczył dalej: - Bo byliśmy tydzień na zgrupowaniu, cały czas zdrowe jedzenie, zdrowe jedzenie. Może dlatego byłem tak podekscytowany?
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łączy nas piłka