Czwartek, 30 wrześniaNiemal codziennie dochodzi do nowych zatruć dopalaczami. Czy można z nimi skutecznie walczyć? W Bydgoszczy radni uchwalili zakaz wprowadzania ich do obrotu. Co jednak zanim zapis wejdzie w życie? Na nogi postawiono straż miejską, by nękała sprzedawców dopalaczy.
Patrol straży miejskiej stoi przed każdym sklepem, który sprzedaje niebezpieczne używki. Strażnicy m.in. kontrolują młodych ludzi, którzy udają się po dopalacze.
- W trzech przypadkach strażnicy miejscy rozpytali młode osoby, które kręciły się wokół tego sklepu. Chciały wejść, ale zrezygnowały na widok strażników - mówi Arkadiusz Bereszyński ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy. I podkreśla, że to działanie prewencyjne.
"Szkodliwe powinno być zakazane"
W Bydgoszczy sprzedawcy mogą się spodziewać się nie tylko ciągłej obecności straży miejskiej, ale też częstszych kontroli. Z każdej praktycznie strony. Ich działalności już przygląda się nadzór farmaceutyczny, sanepid, urzędy skarbowe i celne.
Władze Bydgoszczy postanowiły nękać sprzedawców do czasu aż sprzedaż dopalaczy będzie zakazana przez stosowne przepisy. Same też postanowiły zrobić w tym kierunku krok - bydgoscy radni podjęli uchwałę zakazującą wprowadzania dopalaczy do obrotu. Teraz czekają na to, by wojewoda kujawsko-pomorski sprawdził, czy jest zgodna z prawem. - Co szkodliwe, szczególnie dla młodych ludzi powinno być zakazane - argumentuje Konstanty Dombrowicz, prezydent Bydgoszczy.
Potrzebna ustawa, nie uchwała
Tyle, że na dobrych chęciach może się skończyć. - Próby zlikwidowania tego procederu czy tych artykułów są w obecnym stanie prawnym niemożliwie - wyjaśnia Rafał Bruski, wojewoda kujawsko-pomorski.
Potrzeba bowiem zmiany przepisów centralnych (pracuje nad nimi resort zdrowia). - Głos bydgoskiego samorządu jest takim wołaniem do parlamentarzystów, którzy mogą taką ustawę przyjąć - mówi Dombrowicz.
Na efekty tych starań czekają również bydgoscy nauczyciele. Mają nadzieję, że dzięki temu kolejne przypadki zatruć wśród młodzieży już się nie powtórzą.
- Zdecydowanie kibicujemy. Ale martwimy się, że walka z dopalaczami, okaże się sprawą niekoniecznie wagi państwowej - mówi Jarosław Durszewicz ze Zespołu Szkół Ogólnokształcących Nr 1 w Bydgoszczy.