Wtorek, 22 listopada Daniel Kosowski dostał mandat za złe parkowanie. Ale ponieważ wdał się w dyskusję z policjantem - funkcjonariusz postanowił zbadać go narkotestem. Wynik testu - ku zdziwieniu kierowcy - okazał się pozytywny i w efekcie mężczyzna stracił prawo jazdy na 4 miesiące. Stracił, mimo, że badanie krwi, którego zażądał pan Daniel, wykazało, że nie brał on narkotyków. To nie pierwszy przypadek w tym roku, gdy policyjne narkotesty się mylą.
Daniel Kosowski prowadzi mały bar w Siemiatyczach. W wakacyjne popołudnie miał dużo klientów. Zabrakło chleba, więc wsiadł w samochód i pojechał po towar. - Stanąłem na 5 minut na kopercie. Po powrocie policjant już na mnie czekał - opowiada pan Daniel.
"Urządzenie wykazało..."
Dziś przyznaje, że "głupio zaparkował". Ale wtedy puściły mu nerwy i wdał się z funkcjonariuszem w dyskusję. W efekcie najpierw dostał mandat, potem został zbadany alkomatem – był trzeźwy, a na koniec policjanci zrobili mu test na obecność narkotyków. Test ten polegał na badaniu próbki śliny. - Zostało wykonane badanie urządzeniem drug-test, które wykazało obecność substancji THC (składnik marihuany - red.) - mówi podinsp. Andrzej Baranowski, Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku.
Jak opowiada Kosowski, taki wynik zaskoczył go, więc zażądał badania krwi. Krew pobrano, ale kierowca dowiedział się, że na wyniki musi poczekać. Tymczasem prokuratura zakwalifikowała jego czyn jako przestępstwo – prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających i potwierdziła zatrzymanie prawa jazdy przez policję.
"Jest nam przykro"
Pan Daniel na wyniki badań krwi musiał czekać, aż 4 miesiące. Wtedy okazało się, że jest czysty. Prokuratura umorzyła sprawę, bo wynik badania krwi jest jednoznaczny i bardziej wiarygodny od badania policyjnym testem. Przez kilka miesięcy musiał jednak radzić sobie bez prawa jazdy, po mieście rozeszły się też plotki, że zażywał narkotyki.
Skąd wziął się błąd policyjnego testu? - Problem polega na tym, że są to testy, które potrafią wykryć pewną grupę substancji. Ale jest sytuacja, gdzie dochodzi do interferencji, to znaczy istnieje możliwość, że inne substancje, nie mające nic wspólnego z narkotykami, wchodzą w reakcję z tym testem i mogą powodować, że wynik jest dodatni - tłumaczy Piotr Burda, krajowy konsultant w dziedzinie toksykologii klinicznej.
Skuteczność "nie stu procentowa"
Policja mówi teraz tylko: "Jest nam przykro".
Z kolei firma, która dostarcza policji narkotesty nie chce komentować sprawy. W przesłanym reporterom programu "Prosto z Polski" piśmie podkreśla tylko, że narkotesty wykorzystywane przez policję, były dokładnie przetestowane a ich skuteczność w porównaniu z innymi testami jest i tak duża, choć nie 100-procentowa.
W praktyce statystycznie u co 20 osoby zatrzymanej i przebadanej narkotestem, wynik może być nieprawdziwy.
To już trzeci taki przypadek w tym roku, który ujawniają reporterzy programu "Prosto z Polski".