Czwartek, 3 listopada Krakowska prokuratura podejmie na nowo śledztwo ws. przejęcia domu wartego milion złotych za 10 proc. jego wartości. O sprawie informowaliśmy przed dwoma miesiącami, gdy małżeństwo Szymulów z Zabierzowa pod Krakowem otrzymało sądowy nakaz wyprowadzenia sie z własnego domu. Sądzili, że podpisują umowę pożyczki, ale podpisali akt sprzedaży domu.
Sprawę Stanisławy i Wiesława Szymulów z Zabierzowa przedstawialiśmy we wrześniu w programie "Prosto z Polski" w TVN24. Małżeństwo popadło w kłopoty, gdy kobieta postanowiła - w tajemnicy przed mężem i dziećmi - wziąć kredyt na 40 tys. złotych na spłacenie długów od Rafała K., właściciela firmy pożyczkowej spod Warszawy.
Zabezpieczeniem pożyczki miała być zapisana na kobietę nieruchomość. W tym celu Stanisława Szymula i Rafał K. udali się do notariusza. Szybko okazało się jednak, że dokument, który podpisała właścicielka domu, nie jest poręczeniem, a aktem sprzedaży nieruchomości.
Kiedy mąż Stanisławy Szymuli, pan Wiesław, dowiedział się o transakcji żony, skontaktował się z biznesmenem, by zwrócić mu pieniądze. Rafał K. najpierw żądał 660 tys. złotych. Ostatecznie jednak w ogóle nie zgodził się na wykup domu. Zdesperowana rodzina postanowiła skierować wniosek do prokuratury. Ta umorzyła sprawę.
Ogłoszenie w internecie
Na trop sprawy dziennikarze trafili przez ogłoszenie w internecie, o tym że właściciel posesji chce ją za darmo wynająć hałaśliwym studentom, aby ci pomogli pozbyć się uciążliwych lokatorów. Okazało się że chodzi o rodzinę Szymulów.
Uciążliwi studenci to nie jedyny pomysł Rafała K. na uprzykrzenie życia dwójce starszych ludzi. Pod eskortą ochrony sprowadził na posesje mężczyzn, którzy usunęli z budynku większość okien. Dzisiaj przed zimnem i nocnymi przymrozkami Szymulów chronią prowizoryczne zabezpieczenia ze styropianu, które zapewnił Caritas i lokalny stolarz.
- Powiedzieli, że przywożą ekipę budowlaną, że będą robić remont domu. Wywalać okna - relacjonuje Wiesław Szymuła.
Bez poczucia winy
Rafał B. nie zgodził się do rozmowy z dziennikarzem "Prosto z Polski" przed kamerą. Jego zdaniem, zawarcie transakcji odbyło się zgodnie z prawem. K. twierdzi również, że wypłacił rodzinie 350 tys. zł, a nie, jak twierdzą Szumulowie, 35 tys. zł.
Sprawa małżeństwa, która może stracić dorobek całego życia, poruszyła ich sąsiadów. Przed domem pełnią dyżury, aby nie dopuścić do eksmisji rodziny.
Nie jedyni?
Jak się okazało, Rafał K. mógł tak samo działać i w innych przypadkach. Rodzina Śmierzchalskich twierdzi, że pożyczyła od Rafała K. 10 tys. złotych, a dzisiaj jest mu już winna 140 tysięcy. I tym razem Rafał K. twierdzi, że chciał tylko kupić nieruchomość, a nie udzielić pożyczki pod zastaw nieruchomości. - Była bardzo duża suma zadatku. Wyglądali mi na podejrzanych, więc się zabezpieczyłem, że 100 tys. było w formie pożyczki a część w formie umowy przedwstępnej. Decyzja ws. podjęcia śledztwa na nowo została podjęta w środę. Ono samo ruszy najprawdopodobniej do końca tygodnia. Jak wytłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, poprzednie śledztwo zostało umorzone przedwcześnie. - Teraz musimy przeprowadzić jeszcze wiele czynności, m.in. zweryfikować zeznania obu stron - powiedziała.