Po klęsce z Kolumbią Robert Lewandowski nie miał wątpliwości, że różnica między drużynami była kolosalna, a on sam nie był w stanie więcej zdziałać. - Nie wyczaruję czegoś z niczego - podkreślił kapitan Biało-Czerwonych.
Po porażce z Senegalem 1:2, Polacy musieli wygrać z Kolumbią, jeśli chcieli przedłużyć szanse na awans z grupy. Chcieć to jednak nie zawsze znaczy móc, co pokazał występ Biało-Czerwonych w Kazaniu. I choć w pierwszej części jeszcze to jakoś wyglądało, skończyło się przegraną 0:3.
- To nie jest tak, że przegraliśmy minimalnie. Staraliśmy się, ale na ten moment nic więcej nie mogliśmy zrobić - powiedział jeszcze na murawie w telewizyjnym wywiadzie Lewandowski.
Nie było jakości
On sam miał trzy sytuacje na strzelenie gola, ale żadnej nie wykorzystał. - Wiele rzeczy nie tylko dziś, ale w ogóle na mundialu, nie funkcjonowało jak powinno. Walczyliśmy, ale samą walką meczu na mundialu się nie wygra. Też jak nie ma z czego, to ciężko coś zrobić. Trzeba dołożyć jakości, a tej jakości było zdecydowanie za mało - dodał.
W efekcie trzeci turniej tej rangi w tym stuleciu kończy się dla Polaków w ten sam sposób - po dwóch porażkach wiadomo, że trzeci mecz będzie stanowił pożegnanie.
Miało być lepiej niż na Euro
W czwartek w Wołgogradzie Biało-Czerwoni zagrają z Japonią. - Na razie czuję rozgoryczenie, złość, niemoc. Z drugiej strony chcę powalczyć o dobry wynik w tym ostatnim meczu. Jeżeli zagramy z takim samym zaangażowaniem jak w niedzielę i poprawimy kilka elementów, to jesteśmy w stanie zdobyć honorowe punkty - dodał Lewandowski. Nieoficjalnie wiadomo, że po mundialu kilku zawodników zakończy reprezentacyjne kariery. - Zawsze po nieudanym turnieju przychodzi moment, kiedy każdy z nas zastanowi się nad przyszłością. Nie chciałbym jednak, aby drużyna była budowana od nowa. To zbyt ciężki proces, a my nie mamy na to czasu. Przez ostatnie cztery lata daliśmy kibicom wiele radości, ale na mundialu zawiedliśmy. W meczu z Kolumbią nie byliśmy w stanie odpowiedzieć rywalowi. Taka jest obecnie sytuacja polskiej piłki. Cały czas jest wiele do poprawy. Można mieć do nas pretensje, ale pewnego poziomu nie przeskoczymy - tłumaczył kapitan. Przed turniejem mówił, że będzie do niego lepiej przygotowany niż do mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku. Od stycznia grał bowiem rzadziej w Bayernie Monachium, aby w Rosji nie być przemęczonym po ligowym sezonie. - Jednak nie miałem sytuacji bramkowych. Nie wyczaruję czegoś z niczego. Mógłbym być zły na siebie, jeżeli nie wykorzystywałbym sytuacji. Jednak ich nie miałem. Nie ma na świecie zawodnika, który weźmie piłkę, okiwa pięciu rywali, bramkarza i strzeli gola. Jestem napastnikiem, który żyje z podań. Wszyscy walczyliśmy o te bramki. Okoliczności, w jakich awansowaliśmy na MŚ, pokazały, że na tym turnieju nie będziemy szli od zwycięstwa do zwycięstwa - przyznał.
Autor: lukl, pqv / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP