Będziemy pracować do 67. roku życia. To wynik reformy emerytalnej przeprowadzonej w tym roku przez rząd. Przeciw zmianom protestowano zarówno na ulicach, jak i w Sejmie - bez skutku. Wiek emerytalny będzie podnoszony stopniowo już od 2013 roku.
Pierwszy raz o zmianach w systemie emerytalnym premier wspomniał podczas expose pod koniec 2011 roku. Zapowiedział wtedy, że wiek emerytalny zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet, zostanie przedłużony do 67. roku życia. Jak tłumaczył, według prognoz demograficznych, liczba Polaków będzie maleć, a dłuższa praca jest konieczna, by zapewnić odpowiednio wysokie emerytury nie tylko w przyszłości, ale też obecnie. Do momentu ogłoszenia szczegółowych założeń reformy minęło kilka miesięcy. Ich wypracowanie przez rząd nie należało do łatwych, bo wydłużenie wieku emerytalnego od początku spotykało się ze sprzeciwem ludowców i wywołało najpoważniejszy kryzys w istnieniu koalicji.
Dłuższy czas prasy, emerytury częściowe, udogodnienia dla kobiet
Koalicyjne porozumienie ostatecznie udało się zawrzeć w marcu. Rząd zdecydował, że zrównany i wydłużony do 67 lat zostanie wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. Ukłonem PO w stronę PSL było umieszczenie w ustawie zapisu umożliwiającego przejście na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę. Ponadto zdecydowano się na finansowanie przez państwo składki emerytalnej za czas urlopu wychowawczego - nie tylko dla kobiet pracujących na etacie, ale także dla samozatrudnionych. Zmiany zaczną wchodzić w życie od 2013 r. - wiek emerytalny będzie wzrastał o trzy miesiące każdego roku. Tym samym mężczyźni osiągną docelowy wiek emerytalny 67 lat w 2020 r., a kobiety - w 2040 r.
Reforma emerytalna dotknęła także służb mundurowych. Funkcjonariusze będą mogli przejść na emeryturę po 55. roku życia pod warunkiem, że przepracowali 25 lat. Nowy system obejmuje osoby, które wstąpią do służby po wejściu w życie nowych przepisów, czyli na początku 2013 roku.
Opozycja i związkowcy kontra rząd
Od samego początku podwyższeniu wieku emerytalnego były przeciwne wszystkie partie opozycyjne z wyłączeniem Ruchu Palikota. Politycy przekonywali, że ze względów zdrowotnych Polacy nie będą w stanie tak długo pracować. Wskazywali także na problem ze znalezieniem pracy przez osoby starsze.
Zaciętą walkę przeciwko ustawie prowadzili również związkowcy na czele z "Solidarnością", która jeszcze w marcu zorganizowała pikietę przed Kancelarią Premiera. Zbudowano tam też miasteczko namiotowe, w którym koczowali protestujący związkowcy. "S", przy poparciu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski domagała się przeprowadzenia referendum emerytalnego. Pod wnioskiem o jego organizację związkowcy zebrali niemal dwa miliony podpisów. Ich starania jednak spełzły na niczym, bo w głosowaniu posłowie go odrzucili.
Burzliwe głosowanie
Ustawa emerytalna ostatecznie została przyjęta przez posłów 11 maja. Poparli ją politycy PO i prawie wszyscy PSL i Ruchu Palikota. Przeciwko niej byli przedstawiciele PiS, SLD i SP.
Głosowanie poprzedziła burzliwa debata oraz demonstracje związkowców "Solidarności" przed Sejmem, których nie wpuszczono na salę plenarną. Ci w ramach protestu już po głosowaniu zablokowali wszystkie wyjścia z budynku i uniemożliwili opuszczenie go przez posłów.
Nowa ustawa emerytalna ostatecznie została również poparta przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, który podpisał ją 1 czerwca.
Autor: nsz//bgr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24