Najpierw po karetkę próbowała dzwonić żona pana Tadeusza. Numer był cały czas zajęty, nie udało się jej uzyskać połączenia z pogotowiem. Zatelefonowała więc do swojego zięcia Andrzeja Rudki, który również wielokrotnie próbował połączyć się z służbami ratunkowymi. Nie udało się mu dodzwonić na 999. Wykręcił więc 112 - międzynarodowy numer alarmowy. Pani, z którą mężczyzna rozmawiał, powiedziała jednak, że w razie kłopotów ze zdrowiem, powinien on zadzwonić na 999.
Nie mają karetek
Po kilkunastu minutach żona pana Rudki połączyła się z pogotowiem i uzyskała zapewnienie, że jak będzie wolna karetka, to wyślą ją do pana Tadeusza. Niestety, gdy karetka wreszcie dotarła, mężczyzna zmarł. Przybyli na miejsce lekarze potwierdzili jedynie zgon.