Zaczęło się pięknie, skończyło czerwoną kartką Szczęsnego, obronionym przez Tytonia karnym i sporym niedosytem. Polska na otwarcie Euro 2012 zaledwie zremisowała z Grecją 1:1, choć od 17. minuty prowadziła po golu Roberta Lewandowskiego.
Najważniejsza w naszych dziejach sportowa impreza rozpoczęła się zgodnie z planem. Smuda posłał do boju tych, którym najbardziej zaufał przez 2,5 roku.
- Ten zespół przekonał mnie, że można na niego liczyć - mówił selekcjoner w przeddzień meczu.
Wymazana zmora z przeszłości
A jego wybrańcy wyszli na wypełniony po brzegi Stadion Narodowy zgodnie z obietnicami - odważnie, z pasją i ochotą na strzelenie gola. Jakby chcieli zatrzeć złe wrażenie swoich starszych kolegów. Poprzednie wielkie imprezy Polacy zaczynali bez zdobyczy bramkowej (w 1978, 1982, 1986, 2002, 2006, 2008). Na premierowego gola Euro 2012 czekali 17 minut.
To była akcja firmowa duetu z Borussii Dortmund. Jakub Błaszczykowski dograł do niepilnowanego Roberta Lewandowskiego, a ten pewnym strzałem głową posłał piłkę do bramki Kostasa Chalkiasa. Złe wrażenie po niewykorzystanych sytuacjach (Murawskiego, Błaszczykowskiego i Piszczka) zostało zmazane.
Kartka z kapelusza
Mogło być jeszcze lepiej, bo przed przerwą rywali do szatni z dwubramkową stratą powinien wysłać Perquis, ale w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok słupka.
Chwilę później Polakom w sukurs przyszedł sędzia z Hiszpanii. Carlos Velasco Carballo znany jest z tego, że lubi rozdawać żółte kartki na prawo i lewo (143 w Primera Division w ostatnim sezonie). W 43. minucie dał się nabrać padającemu Murawskiemu i wyrzucił z boiska Sokratisa Papastathopoulosa. Biało-czerwoni mieli zaliczkę bramkową i jednego piłkarza więcej przed drugą połową. Ledwie ta się zaczęła, a Narodowy ucichł. Pierwszy, ale kardynalny błąd popełniła polska defensywa, a wprowadzony po przerwie snajper PAOK Saloniki Dimitris Salpingidis z zimną krwią wykorzystał nieporozumienie Wojciecha Szczęsnego i Marcina Wasilewskiego. Od tego momentu goście z Hellady mogli zacząć grać swoją ulubioną piłkę - żelazną defensywę i spokojne wyczekiwać okazji do kontr.
Jedna z nich mogła dać im nieoczekiwane zwycięstwo. Szczęsny nieprzepisowo zatrzymał szarżującego Salpingidisa i wyleciał z boiska. Idąc do szatni klął pod nosem i cisnął rękawice. To miało być jego Euro.
Fortuna Tytonia
Ale już raczej nie będzie. Smuda musiał pozmieniać klocki swojej układanki. Zdjął niewidocznego Rybusa, by zrobić miejsce dla rezerwowego bramkarza Przemysława Tytonia. On jeszcze przed meczem ostrzegał, że nie odda łatwo miejsca w bramce.
Fortuna się do niego uśmiechnęła, wyczuł intencje greckiego weterana Karagounisa i obronił zbyt lekki strzał. Uratował Polakom punkt i tak naprawdę turniej, bo przy porażce awans byłby raczej nierealny.
Szkoda tym bardziej, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Z lepszą o klasę od Greków "Sborną" takiej szansy na komplet punktów może już nie być.
Polska - Grecja 1:1 (1:0) Bramki: 1:0 Robert Lewandowski (17'), 1:1 Dimitris Salpingidis (51') Żółte kartki: Papastathopoulos, Holebas, Karagounis Czerwona kartka za drugą żółtą: Papastathopoulos (44') Czerwona kartka: Szczęsny (69') Sędzia: Carlos Velasco Carballo (Hiszpania) Widzów: 56070.
SKŁADY: Polska: Wojciech Szczęsny (3) - Łukasz Piszczek (6), Marcin Wasilewski (5), Damien Perquis (5), Sebastian Boenisch (4) - Jakub Błaszczykowski (7), Eugen Polanski (6), Rafał Murawski (5), Maciej Rybus (5) (70. Przemysław Tytoń 8) (8), Ludovic Obraniak (6) - Robert Lewandowski (8) Grecja: Kostas Chalkias (5) - Vassilis Torossidis (6), Avraam Papadopoulos (3) (37. Kyriakos Papadopoulos) (5), Sokratis Papastathopoulos (2), Jose Holebas (5) - Giannis Maniatis (6), Kostas Katsouranis (6), Giorgos Karagounis (5) - Sotiris Ninis (4) (46. Dimitris Salpingidis) (8), Fanis Gekas (4) (68. Kostas Fortounis) (5), Giorgos Samaras (6) *W nawiasie nota przyznana przez tvn24.pl (1-10)
Autor: twis / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA