Zakończyła się saga transferowa dotycząca Thomasa Phibela. Francuski obrońca rozwiązał kontrakt z Widzewem i w najbliższym czasie ma sformalizować ustalenia dotyczące przejścia do Amkaru Perm. Sprawa nie jest jednak tak prosta jak się wydaje.
- Rozstajemy się w przyjaznej atmosferze. Decyzja o rozwiązaniu kontraktu podyktowana była zarówno kwestiami finansowymi, jak i sportowymi. Potrzebujemy zawodników, którzy w pełni zaangażują się w grę - powiedział Paweł Młynarczyk, prezes zarządu klubu.
- W przypadku Thomasa w ostatnim czasie więcej mówiło się o jego odejściu, niż o tym, jak prezentował się on na boisku. Stawiamy na zawodników, którzy w stu procentach chcą się angażować w grę w naszym zespole - dodał Młynarczyk.
Pokrętne zasady transferu
Według informacji dobrze poinformowanego portalu widzewiak.pl Phibel wpłacił do klubu odszkodowanie w wysokości 350 tysięcy euro. Pieniądze prawdopodobnie dostał od Rosjan, ale dlaczego nie porzeprowadzono transferu w sposób standardowy.
"Zatrudniając przed rokiem Phibela, klub nie płacił za jego transfer, ale zagwarantował agentowi reprezentującemu zawodnika duży procent od kolejnego transferu (nieoficjalnie 40%). Skoro nie ma transferu, to nie ma też mowy o żadnych procentach" - czytamy na "Widzewiaku".
Autor: iwan / Źródło: ekstraklasa.tv