Ludzie nie wybaczą księżom przywiązania do pieniędzy - mówi papież Franciszek. I dodaje, że "kościelny cennik za ślub czy pogrzeb, to praktyka niedopuszczalna". Jak daleko od domu bożego do domu handlowego?
To nie jest usługa, a sakrament. I tu nie ustala się cen, co najwyżej przyjmuje jałmużnę. Tak byłoby idealnie i tak bywa. Często jednak jest zupełnie inaczej. Wierni słyszą "co łaska, ale nie mniej niż 500 złotych".
Nieoficjalne cenniki
- Gdy moja mama umarła i załatwiałem jej pogrzeb, to spotkałem się z bardzo niesympatycznym potraktowaniem przez pewnego proboszcza, próbował wymóc na mojej rodzinie, na mnie odpowiednie kwoty - opisuje dominikanin o. Paweł Gużyński.
Sprawą tzw. kościelnych cenników ponownie zainteresował się papież Franciszek i ponownie takie poczynania księży potępił, a wiernych zachęcił do ujawniania takich przypadków. - Ileż razy, także dzisiaj, widzimy wchodząc do kościoła cenniki opłat. A ludzie się gorszą. Myślę o zgorszeniu, jakie możemy wywołać wśród ludu naszą postawą, naszymi niekapłańskimi zwyczajami w świątyni. O skandalu handlu, światowego życia - mówi papież.
Cenniki, nawet jeśli nieoficjalne, funkcjonują. Przekazywane pocztą pantoflową lub negocjowane bezpośrednio z duchownymi. Ceny oczywiście zależą od regionu Polski. Msze w intencji np. zmarłego kosztują od 10 do 100 złotych, pogrzeby od 100 do 800 zł, a śluby od 50 do nawet 1200 zł.
Idealna sytuacja
- W ewangelii świętego Łukasza Chrystus wyrzuca kupców ze świątyni i o tym Franciszek pięknie wspomina, bo na merkantylizm czy handel w kościele miejsca nie ma. Niemniej zawsze było to spotykanie się pośrodku, między potrzebami kościoła a chęcią wiernych wspomagania tych świątyń - wyjaśnia Magdalena Ogórek, historyk Kościoła.
Księża przypominają, że w Polsce pensji nie mają, a te ofiary, są ich głównym wynagrodzeniem. - Otrzymuje wynagrodzenie w tej formie, czyli wspólnota składa się dla niego przy tej okazji nie za ślub, nie za chrzest, nie za msze świętą, tylko przy okazji tych sakramentów. Składa na całokształt jego funkcjonowania i bycia w tej wspólnocie jako pasterza - mówi ks. Leszek Slipek, proboszcz parafii św. Andrzeja Apostoła w Warszawie.
Dla duchownych idealnie byłoby więc, żeby wierni sami oceniali na ile ich stać. Dla wiernych gdyby księża nie naciskali. - Ten złoty środek zdaje się polegać na tym, że księża powściągają swoją chytrość, a wierni pamiętają wdzięcznie o tym, że księża żyją z ich grosza - dodaje o. Paweł Gużyński.
Autor: kris//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24