Pogromcy gospodarzy, półfinałowi triumfatorzy - każde te określenie idealnie pasuje do Niemców. To drużyna, która od 1958 roku nie przegrała boju o finał, gdy na wielkich turniejach grała z ich gospodarzami. A takich spotkań było całkiem sporo.
W tym momencie Francuzi mogą żałować, że to u nich odbywa się Euro. Nie dość, że niemieccy mistrzowie świata budzą naturalny respekt u każdego z rywali, to dla gospodarzy imprez są wyjątkowo niewygodni. Szczególnie, gdy chodzi o starcie decydujące o awansie do finału.
Niemiecka specjalność
Można to nazwać szczęściem, przypadkiem, ale może to po prostu niemiecka specjalność. Reprezentacja tego kraju nie przegrała żadnego meczu od 1958 roku ilekroć na dużej imprezie rywalizowała z gospodarzami. Po porażce ze Szwecją na mundialu 58 lat temu potem było już tylko dobrze.
Niemcy wygrywali we wszystkich sześciu półfinałach, w których akurat trafili na gospodarzy. W 1972 roku uporali się z Belgią. W 1976 roku pokonali Jugosławię, w 1992 ograli Szwecję. W 1996 wywołali płacz u Anglików, a w 2002 roku zatrzymali rozpędzoną Koreę Południową.
Dwa lata temu w Brazylii wykonali prawdziwą egzekucję na ekipie Luisa Felipe Scolariego, było 7:1. Wygranych z Hiszpanią w 1982 i Meksykiem w 1986 zaliczać do naszej statystyki nie będziemy, bo to nie były spotkania półfinałowe, ale i one wymownie pokazują tendencję.
58 lat bez triumfu
Rok 1958 w ogóle jest dla Francuzów i Niemców w pewien sposób symptomatyczny. To właśnie podczas tamtych mistrzostw Europy Trójkolorowi ostatni raz wygrali z tym trudnym przeciwnikiem. Przynajmniej jeśli chodzi o mecze o punkty. Ostatnią porażkę w pamięci mają zachowaną dobrze. Na mundialu w 2014 roku po szybko straconym golu nie byli wstanie wyrównać i przegrali 0:1.
Autor: ks/i / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Agência Brasil CC 3.0 | Marcello Casal Jr