W Kiszyniowie czeka nas coś, w czym polscy piłkarze od dawna się specjalizują. Mecz o wszystko. Pierwszy i oby w tych eliminacjach nie ostatni. Co dalej? Sport.tvn24.pl przedstawia scenariusze, jakie mogą, ale wcale nie muszą się spełnić w przypadku polskiego zwycięstwa, remisu albo porażki.
Akcje biało-czerwonych w grupie H kilka godzin przed meczem z Mołdawią nie wyglądają za ciekawie. Nasza sytuacja skomplikowała się po marcowej porażce z Ukrainą i sprawiła, że polska reprezentacja do pierwszego miejsca (Czarnogórcy), gwarantującego grę w Brazylii z automatu, traci sześć punktów.
Drugie miejsce daje prawo gry w barażach o mundialowy awans. Tyle że drużyna Fornalika i do niego (Anglicy) ma sporą, bo czteropunktową stratę. Jest trzecia w tabeli i niby rozegrała o jeden mecz mniej, ale trzeba pamiętać, że kalendarz ma mniej sprzyjający - po Mołdawii polscy piłkarze będą mieli do rozegrania cztery spotkania i 12 punktów do zdobycia. Trzy można sobie już dopisać (mecz z San Marino), ale o pozostałe (z Czarnogórą u siebie oraz Ukrainą i Anglią na wyjeździe) będzie trzeba stoczyć heroiczne boje. A i to może nie wystarczyć.
Co może stać się po meczu w Kiszyniowie? ZWYCIĘSTWO oznaczać będzie, że Polacy uzbierają 11 punktów, ale wciąż oglądać będą plecy Czarnogórców i Anglików. Waldemar Fornalik zostanie na stanowisku, ale nie będzie witany w Warszawie jak bohater. Przed nim kolejne mecze z serii "o wszystko". Najbliższy już we wrześniu - z piłkarzami z Bałkanów. REMIS zostanie przyjęty z rozczarowaniem. Powieka selekcjonerowi nie drgnie. - Byliśmy blisko zwycięstwa. Nie poddajemy się. O awans będziemy walczyć do samego końca - spróbuje przekonać coraz mniej mu przychylny do siebie naród. W PZPN mało kto uwierzy w te zapewnienia. Szanse na Brazylię są, ale mało realne. Matematyczne.
Żeby awansować z pierwszego miejsca, będzie trzeba zabrać punkty Czarnogórze, Ukrainie i Anglii. W polskiej szatni brakuje jednak optymizmu. Bo jak zbić rywali, jeśli nie potrafiliśmy pokonać ich na swoim terenie? Ze słabiutką wówczas Anglią był remis 1:1, z Ukrainą blamaż 1:3. PORAŻKA praktycznie przekreśli nasze szanse na występ w przyszłorocznych mistrzostwach. Po sześciu kolejkach eliminacji, na pół roku przed ich zakończeniem. Do Kraju Kawy polscy piłkarze polecą, o ile kupią sobie bilety w biurze podróży.
- Chciałbym ogłosić, że rozwiązaliśmy z Waldemarem Fornalikiem umowę za porozumieniem stron. Rozstajemy się po przyjacielsku. Jak dżentelmeni - ogłosi pewnie Zbigniew Boniek. No chyba że Fornalik uprzedzi przełożonego. Prezes PZPN eliminacyjne fiasko zakładał już wcześniej, dlatego jakiś czas temu rozpoczął rozmowy z ewentualnymi następcami Fornalika. Negocjacje przyspieszył, bo do następnego meczu pozostały trzy miesiące. W mediach ruszyła giełda z nazwiskami. Przewijają się Marco van Basten, Huub Stevens, Cesare Prandelii, a nawet Leo Beenhakker. Przebiera nogami Jan Urban, a Franciszek Smuda w Krakowie z charakterystycznym uśmieszkiem powtarza kolejnym rozmówcom: - A nie mówiłem? Tak krawiec kraje... Początek meczu Mołdawia-Polska o godz. 20.15. Relacja "minuta po minucie" w sport.tvn24.pl.
Autor: twis/k / Źródło: sport.tvn24.pl