W drugim meczu grupy A mistrzostw świata reprezentacja Urugwaju pokonała osłabiony brakiem kontuzjowanego Mohameda Salaha Egipt 1:0. Piłkarze z Ameryki Południowej byli zdecydowanym faworytem, ale zwycięskiego gola strzelili dopiero w końcówce spotkania.
Egipt przyjechał na mistrzostwa świata pierwszy raz od dwudziestu lat. Zabrał ze sobą największą gwiazdę - Salaha, którego występ na rosyjskich boiskach wcale nie był pewny. Od finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt minęły prawie trzy tygodnie. Ten czas Salah spędził na rehabilitacji kontuzjowanego barku. Trenował przez ostatnie dni, na inaugurację mundialu miał być gotowy, jednak selekcjoner Hector Cuper ostatecznie zadecydował, że starcie z Urugwajem zacznie na ławce. Niestety, nie pojawił się już do końca konfrontacji.
Postawili na obronę
Bez swojego asa Egipt stracił na sile rażenia. W zanadrzu wciąż miał jednak jeszcze jedną broń. Solidna defensywa dawała się we znaki lepiej wyszkolonym technicznie rywalom. Urugwaj długo miał problemy ze stwarzaniem okazji. Aktywny był Luis Suarez, czyli ten, na którego liczą najbardziej. Sam zawodnik miał coś do udowodnienia. Poprzednie mistrzostwa świata zakończyły się dla niego skandalicznym wybrykiem, pamiętnym wbiciem zębów w kark włoskiego obrońcy Giorgio Chielliniego.
Nieskuteczny "El Pistolero"
Przeciwko Egiptowi snajper Barcy bardzo chciał zmazać plamę. Chyba za bardzo. W pierwszej połowie pod egipską bramką brakowało mu zimnej krwi. Zmarnował dwie okazje, jedną wyśmienitą trafiają w boczną siatkę z kilku metrów.
Po przerwie to także Suarez mógł najbardziej pluć sobie w brodę. Niedługo po wznowieniu gry Edinson Cavani posłał mu podanie w pole karne, ale El Pistolero przegrał w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Mohammad El Shenawy popisał się wyśmienitą interwencją.
W drugiej połowie ta sama para stanęła jeszcze raz oko w oko, ale tym razem Suarez zwlekał za długo z uderzeniem i golkiper znowu był górą. Szansę na gola miał też Cavani. Najpierw minimalnie przestrzelił, a w 88. minucie piłka po jego kopnięciu z rzutu wolnego trafiła w słupek.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Urusi cisnęli do samego końca i dopięli swego. Po rzucie wolnym z prawej strony najwyżej do futbolówki wyskoczył Jose Gimenez, po czym mocnym strzałem głową wpakował ją do bramki rywali. Więcej goli już nie padło.
Autor: dasz, TG / Źródło: sport.tvn24.pl