Były prezes PZPN i sędzia międzynarodowy Michał Listkiewicz uważa, że system VAR zdał egzamin podczas mistrzostw świata w Rosji, ale wymaga korekt. - To jest dziecko w wieku przedszkolnym. Musi ewoluować - przyznał we "Wstajesz i Wiesz" w TVN24.
Zakończony w niedzielę mundial był pierwszym, w którym wykorzystano technologię umożliwiającą sędziom wgląd do powtórek wideo przy podejmowaniu decyzji. Wprowadzeniu go towarzyszyły różne obawy, ale generalnie nie znalazły one potwierdzenia. Dzięki niemu na pewno za to uniknięto wielu sędziowskich pomyłek.
Zdali egzamin
Na mundialu w roli asystenta sędziego wideo zadebiutował Paweł Gil, a w roli sędziego głównego Szymon Marciniak z asystentami Pawłem Sokolnickim oraz synem Listkiewicza, Tomaszem.
- Generalnie występ naszych sędziów na mundialu był dobry. Pojechali nabierać doświadczenia, po naukę i jestem pewny, że przed nimi i Euro i następne mistrzostwa świata - podkreślił Listkiewicz.
Chociaż reprezentacja prowadzona przez Adama Nawałkę zawiodła, inaczej było z polskimi sędziami. - To jest dla nas promyczek. VAR polski pokazywany jest jako przykład sukcesu, funkcjonuje na wszystkich meczach. Ja pracowałem przez ostatnie dwa lata w Czechach i tam idzie to bardzo opornie, nie ma pieniędzy. System jest obecny tylko na jednym meczu kolejki, co jest trochę karykaturą tego VAR-u - dodał były prezes PZPN.
Przy okazji skomentował omawianą w Polsce sytuację z udziałem Marciniaka w meczu Niemców ze Szwedami, gdy nie podyktował rzutu karnego dla Trzech Koron i nie skorzystał z wideoweryfikacji.
- Mój syn Tomek był u państwa i to sprostował. Nie może sędzia zignorować komunikatu od VAR-u bo zostałby wykluczony z imprezy. Po prostu VAR w tym konkretnym meczu nie zainterweniował, bo uznał, że Szymon podjął prawidłową decyzją, choć tak nie było, co zresztą sam Szymon przyznał - podkreślił.
Decyduje sędzia, nie VAR
Zapytany o wrażenia polskich sędziów w Rosji, Listkiewicz odpowiedział: - To był dla wszystkich duży stres, i dla tych z VAR-u też. Mój syn mówił, że wyjście na debiut mistrzostw świata to jest coś niezwykłego. Nie da się go porównać z Ekstraklasą, Ligą Mistrzów czy nawet z mistrzostwami Europy. Ja też coś o tym wiem. Też byłem na mistrzostwach, dawno bo dawno, bo w roku 1990 i wiem, że początek jest bardzo trudny. Potem najłatwiejszym psychicznie był dla mnie mecz finałowy - wspominał Listkiewicz.
- VAR to wspaniała technika, ale przede wszystkim ludzie - dodał były prezes PZPN. Jako przykład podał sytuację z niedzielnego finału Francja - Chorwacja. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła w rękę Ivana Perisica i sędzia Nestor Pitana po obejrzeniu powtórek podyktował rzut karny. Jego pewnym wykonawcą okazał się Antoine Griezmann.
- Sędzia Pitana nie widział ręki i VAR poprosił go o analizę. On bardzo długo to analizował, jeszcze zawrócił, żeby zobaczyć. To była bardzo trudna decyzja - przyznał. I przypomniał: - VAR tylko zwraca uwagę, decyduje zawsze sędzia główny, tak jak w niedzielnym meczu - zakończył.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/EPA