Zanim Adrian Zieliński zdobył olimpijskie złoto, działacze z Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów wszczęli przeciwko sztangiście postępowanie dyscyplinarne - za wyjazd na treningi do Gruzji bez zgody związku. - To historia, która nie powinna mieść miejsca - oburza się w TVN24 medalista z Sydney i Pekinu Szymon Kołecki.
Wspólny wyjazd ze swoim trenerem Jerzym Śliwińskim do Południowej Osetii Zieliński potraktował jako formę ostatniego szlifu przed igrzyskami. Poleciał tam na zaproszenie Arsena Kasabijewa, Gruzina od dwóch lat reprezentującego polskie barwy. Szkopuł w tym, że na taką formę indywidualnego programu treningowego nie wyraził zgody Polski Związek Podnoszenia Ciężarów. Działacze nie zaakceptowali, że sztangista poinformował ich o wyjeździe w ostatniej chwili. - Nie można zaskakiwać i informować o całkowitej zmianie planów już po ich wypełnieniu. Takie postępowanie jest bowiem wielce dwuznaczne, niezgodne z prawem i dobrym obyczajem. No bo jak teraz czują się osoby kierujący Ministerstwem Sportu i Turystyki, Klubem Polska-Londyn 2012 oraz PZPC, gdy prośba-powiadomienie o kolejnym wyjeździe panów Zielińskiego i Śliwińskiego do Gruzji dociera do nich w 24 godziny po tym, gdy obaj są już na miejscu - dziwił się przed IO w Londynie szef polskich sztangistów Zygmunt Wasiela. Przeciwko nieposłusznemu reprezentantowi wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Jego wyniku można spodziewać się po powrocie złotego medalisty z Wysp.
Chcieli ustawić go do pionu Młodszego kolegę broni były znakomity sztangista Szymon Kołecki. Jego zdaniem, złoto uzyskane przez Zielińskiego udowodniło, że modyfikacja planu treningowego była strzałem w dziesiątkę. Kołecki ma za złe działaczom, że nie ułatwili zadania zawodnikowi z malutkiej Mroczy. - W ostatnich dniach widziałem jak Adrian trenuje w Spale, gdzieś tam z tyłu głowy miał to, że jak tego medalu nie zdobędzie, to są ludzie, którzy będą się na nim wyżywać przez następne lata i będą próbowali ustawić go do pionu - uważa "Kołek". Gest Kozakiewicza działaczom Młody Polak - uważa Kołecki - występował więc w Londynie pod ogromną presją. - Po tych nieprzyjemnych incydentach robił wszystko, żeby zapewnić sobie medal. Zieliński zadaniu podołał, a Polska po 40 latach przerwy cieszy się z olimpijskiego złota w podnoszeniu ciężarów. Zdaniem Kołeckiego sukces Zielińskiego ma też inną wymową. To nic innego jak gest Kozakiewicza wycelowany w kierunku rodzimych działaczy z Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów.