Wtorek, 6 października Nawet 1,5 mln złotych może kosztować mieszkańców Woi Zarczyckiej na podkarpaciu pomysł urzędników. MSWiA postanowiło zmienić nazwę wsi dodając kropkę nad "Z". Mieszkańcy są oburzeni, bo taka zmiana to dla nich poważny wydatek.
-Myśmy tę kropkę pierwszy raz zobaczyli na znakach drogowych, nikt o tym nam nic nie mówił, cichutko było - mówi Władysław Klimek, sołtys Woli Zarczyckiej. Okazuje się, że w dokumentach urzędowych miejscowość istnieje pod nazwą z kropką. MSWiA poleciło, by kropka powróciła. - Nazwa urzędowa Wola Żarczycka jest nazwą urzędową, wpisana do wykazu urzędowych nazw miejscowości w Polsce - mówi Jacek Sońta z MSWiA.
Wszystkie dokumenty do wymiany
Na zmianę nie godzą się jednak mieszkańcy miejscowości. Jak tłumaczą, kropka pojawiła się przez przypadek jeszcze w latach 70-tych, w trakcie przygotowywania dokumentów do rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych. W nazwie miejscowości widniała kreseczka w połowie litery "Z”. Urzędnik ministerialny odczytał ją jako "Ż”. Znak pojawił się nie tylko na znakach drogowych, rozkładach jazdy, ale też mapach. Jednak lokalne władze konsekwentnie od wielu lat wydają mieszkańcom dokumenty z nazwą wsi bez kropki. Wola Zarczycka widnieje więc w aktach urodzeń, prawach jazdy, dowodach osobistych.
Mieszkańcy przeciwni zmianom
Zmiana jakiej chce MSWiA, to dla ludzi ogromne wydatki, a zgodnie z ich wiedzą nazwa powinna być pisana przez "Z".
- Powinna zostać nazwa taka jak jak jest - Zarczycka, bo to pochodzi od nazwiska Zarczycki - tłumaczyStanisław Kniaźnikiewicz, jeden z mieszkańców. - Zgadza się - mówi wiceburmistrz gminy i dodaje, że potwierdzono to w dokumentach.
Kłopoty nawet z wymową
Mieszkańcy dodają także, że oprócz wszystkich problemów ze zmianą ich dokumentów, pozostaje jeszcze kwestia wymowy nazwy. - Nawet wypowiadanie tej nazwy z kropką, czyli Wola Żarczycka, jest jak gdyby trudniejsze w artykulacji po prostu - dodaje Agata Kurlej mieszkanka.
Władze gminy przyznały racje mieszkańcom, ale też nie protestowały w ministerstwie. Postanowiły przeczekać licząc, że uda się, że w Warszawie zapomną o kreseczce. - Uważamy, że nadejdzie moment, gdzie w ministerstwie zrozumieją, jakie koszty byłyby poniesione przez mieszkańców przez wprowadzenie drobnej sprawy - tłumaczy Lucyna Porada, sekretarz gminy Turek.
eko/tr