Kilka centymetrów dzieliło Jagiellonię od awansu do grupy mistrzowskiej. Gdyby przed dwoma tygodniami Bekim Balaj trafił w doliczonym czasie spotkania z Piastem nie w słupek, a do siatki, "Jaga" mierzyłaby się w tej kolejce z którymś z ligowych potentatów. Dziś koszmar białostoczan powraca, a stawka meczu - ze względu na reformę ligi - jest równie wysoka.
Podział punktów po fazie zasadniczej sprawił, że dziś żaden z zespołów, grających w grupie spadkowej, nie może być pewny utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie. Jagiellonia, która do drugiej fazy przystępuje z 10. miejsca, ma zaledwie pięć "oczek" przewagi nad przedostatnim w tabeli Zagłębiem Lubin (Piast - zaledwie dwa). Każdy z siedmiu meczów może być więc dla dolnej ósemki spotkaniem o życie.
Koszmar "Jagi"
Piast Gliwice jest w tym sezonie największym koszmarem Jagiellonii Białystok. Choć podopieczni Marcina Brosza ledwo wychylają się nad miejsce spadkowe, z ekipą z Podlasia nie przegrali żadnej z dwóch ligowych potyczek. W Gliwicach "Piastunki" wygrały 2:1, a w pamiętnym rewanżu, który przesądził o grze "Jagi" w grupie spadkowej, padł remis 1:1.
Przełamać złą passę
Nie można jednak powiedzieć, że drużyna, prowadzona od niedawna przez Michała Probierza, przegrała walkę o grupę mistrzowską przez strzał Balaja w słupek. Białostoczanie nie wygrali bowiem żadnego z pięciu ostatnich ligowych starć, notując trzy remisy i dwie porażki (w tym baty 1:6 z Lechem Poznań). Gospodarze zrobią więc wszystko, by dziś przełamać tę fatalną passę.
Autor: ekstraklasa.tv