Piątek, 4 marca - To śmieszne i żenujące, żeby wójt w kościele dorabiał sobie do pensji - napisał oburzony mieszkaniec wsi Orły na Podkarpaciu. Reporter "Prosto z Polski" poszedł tym tropem i uspokaja - nic strasznego się nie dzieje. Wójt realizuje swoją pasję tylko w niedzielę, a w zamian dostaje co najwyższej zwrot kosztów paliwa, czy obiad u księdza.
Bogusław Słabicki jest organistą od piątej klasy podstawówki. Wójtem - od kilku miesięcy. Według mieszkańca Orłów, który wysłał anonimowy list do lokalnej gazety i samego wójta, zachowuje się on niegodnie, bo bierze pieniądze za grę w kościele. A powinien zająć się wyłącznie rządzeniem. - Bardzo mnie to zainteresowało, bo podobno sam sobie płacę. Nie wiem skąd takie informacje, które są niedorzecznością. Chciałem się spotkać z tym panem, wyjaśnić, ale nie odpisał - mówi Bogusław Słabicki, wójt-organista.
Wszystko gra
Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiada: Pasja, po prostu pasja. Pytany o pieniądze, jakie bierze za tę posługę, wyjaśnia: To jest kwestia jakiejś tam refundacji. Różnie to bywa. Czasem zwrot za paliwo, czasem obiad u księdza, któremu trzeba podziękować, że tak tę pracę docenia.
Proboszcz parafii w Orłach Jerzy Gwizdak problemu nie widzi. - To trzeba człowieka, który tym żyje, dla którego to jest pasją - mówi.
Problemu nie widzą też mieszkańcy, przynajmniej ci, z którymi rozmawiał reporter "Prosto z Polski". Według nich wójt może spokojnie łączyć obie funkcje, z jego grania są zadowoleni, a głos krytyki odbierają jako zawiść.
Wójt na wszelki wypadek, ale i dlatego, że ma coraz więcej obowiązków w gminie, szykuje już następcę.