Środa, 31 sierpnia Przetarg na limuzynę dla prezydenta Torunia był rozpisany tak, by wygrać mogła jedynie skoda superb - wynika z raportu Urzędu Zamówień Publicznych. Urząd potwierdził w ten sposób nieprawidłowości, które reporterzy "Prosto z Polski" nagłośnili wspólnie z dziennikarzami TVN Turbo. Toruńscy urzędnicy nie zgadzają się z opinią UZP, postanowili się więc odwołać.
kontrowersjach wokół przetargu na limuzynę dla prezydenta Torunia reporterzy "Prosto z Polski" informowali kilka miesięcy temu. Przypomnijmy. Wspólnie z dziennikarzami TVN Turbo reporterzy "Prosto z Polski" ujawnili, że przetarg na limuzynę rozpisano tak, że w grę wchodził tylko jeden samochód. Skoda superb.
- Jeśli ktoś zna się trochę na samochodach, trochę w tej branży motoryzacyjnej żyje, to od razu zobaczy, że komuś się wymarzył konkretny samochód - mówi Jacek Balkan, dziennikarz motoryzacyjny.
W opisie samochodu, jaki może stanąć do przetargu, urzędnicy zawarli całą masę szczegółów. W tym: dwie lampki do czytania, czteroramienna kierownica czy szczegółowy opis radia. W specyfikacji urzędnicy użyli nawet charakterystycznych nazw i określeń z katalogu skody.
Urząd się odwoła
Tezy postawione w "Prosto z Polski" a także "Turbo Kamerze" TVN Turbo, potwierdził raport Urzędu Zamówień Publicznych. - Biegły po przeanalizowaniu przedmiotu zamówienia i zestawieniu parametrów technicznych, których było kilkanaście i wymogów co do wyposażenia, których było kilkadziesiąt stwierdził, że łącznie wszystkie te elementy może spełniać tylko jeden samochód - skoda superb - przyznaje Krzysztof Grodzicki z Urzędu Zamówień Publicznych.
"Zdaniem rzeczoznawcy parametrom technicznym określonym przez zamawiającego odpowiada wyłącznie samochód marki Skoda model SUPERB II 2,0 TSI DSG. Wymagania zamawiającego wykluczają samochody innych marek i modeli niż Skoda SUPERB. (…) Dlatego też zamawiający opisując przedmiot zamówienia (…) naruszył zasadę uczciwej konkurencji i zasadę równego traktowania wykonawców" - czytamy w opinii Urzędu Zamówień Publicznych.
Ale mimo raportu UZP, urzędnicy z Torunia nie dają za wygraną i zamierza się odwołać. - Nie zgadzamy się z tą opinią - odpowiada Aleksandra Iżycka, rzecznik Prezydenta Torunia.
- Urząd Zamówień Publicznych wystosował do nas raport pokontrolny. Myśmy się do niego ustosunkowali. Nie zgadzamy się z zarzutem, że specyfikacja była zbyt szczegółowa. Wyroki Krajowej Izby Odwoławczej chociażby z lutego 2009 roku potwierdzają naszą argumentację i mamy nadzieję, że prezes UZP ją uwzględni - dodaje.
"Ktoś kpi z prawa"
Wnioski z kontroli Urzędu Zamówień Publicznych cieszą jednak dilerów samochodów, którzy chcieli, a nie mogli wziąć udziału w miejskim przetargu. Liczą bowiem, że takich sytuacji będzie coraz mniej.
- Ktoś sobie kpi z prawa, kpi sobie ze swoich wyborców, mieszkańców. Takie granie na nosie, że ja sobie coś wpiszę, bo chcę mieć taki samochód, a wydaję pieniądze innych jest po prostu nie fair - mówi pragnący zachować anonimowość właściciel salonu samochodowego w Toruniu.
Na razie nie ma mowy o żadnych sankcjach dla urzędu miasta w Toruniu. W pierwszej kolejności zostanie rozpatrzone odwołanie, które złożyli toruńscy urzędnicy. Ewentualne konsekwencje będą znane w ciągu miesiąca. Wiadomo już jednak, że o wynikach kontroli będzie powiadomiony rzecznik dyscypliny finansów publicznych.