Piątek, 26 listopada Koleżanki, które umówiły się na "urodzenie dziecka" są upośledzone umysłowo. Biologiczna matka chłopca została już pozbawiona praw rodzicielskich. Kobiety mają przejść badania na poczytalność. Jeśli okaże się, że jednak wiedziały co robią, grozi im trzy lata więzienia.
Dziecko na zamówienie - taką umowę miały zawrzeć ze sobą dwie mieszkanki Łodzi.
Mając już troje własnych dzieci, jedna z nich zobowiązała się urodzić czwarte dziecko i oddać swojej koleżance. Prawda wyszła na jaw w szpitalu, kiedy przed porodem nie chciała pokazać dokumentów. Lekarzom podała dane koleżanki i po wyjściu ze szpitala miała jej oddać dziecko. Lekarze zorietnowali się, że coś jest nie w porządku.
Usłyszą zrzuty?
Prawdziwa matka chłopca, Monika, ma 35 lat, a jej koleżanka Anna, 34. Są koleżankami od wielu lat. Czy zdają sobie sprawę z tego co zrobiły, nie wiadomo. Obie są lekko upośledzone umysłowo, mają drugą grupę inwalidzką. Skończyły tę samą szkołę specjalną.
34-letnia Anna twierdzi, ze w ogóle nie może mieć dzieci, a bardzo chciała być matką. Z kolei 35-latka nie chciała wychowywać czwartego dziecka, bo przekonuje , że jej na to porostu nie stać. Zapewnia też, że nie zamierzała na nielegalnym pozbyciu się dziecka zarobić.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła już łódzka prokuratura. Na razie jednak nie postawiła kobietom zarzutów. Muszą zostać zbadane na poczytalność. - Jeśli okaże się, że są niepoczytalne, konieczne będzie umorzenie postępowania - tłumaczy Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Co z dzieckiem?
Noworodkiem, który został w szpitalu, zajmują się pielęgniarki. Dziecko na pewno nie wróci do swojej biologicznej matki, bo sąd już pozbawił ją praw rodzicielskich. Nie zostanie też synem kobiety, która chciała zostać jego matką podstępem.
- Po sześciu tygodniach zapadnie decyzja, czy dziecko trafi do pogotowia opiekuńczego czy pójdzie do rodziny adopcyjnej - wyjaśnia procedurę Irena Pawlak ze szpitala położniczego nr 2 w Łodzi, w którym obecnie przebywa chłopiec.