Kapitan oskarża Obraniaka: Nie można przymknąć oka

Piłkarze skomentowali remis z Czarnogórą
Marcin Wasilewski strzela przewrotką
Źródło: tvn24
- Były momenty, w których mogliśmy się pokusić o trzy punkty, bo graliśmy w przewadze jednego zawodnika. Potem już było dziesięciu na dziesięciu i wydaje się, że remis jest zasłużony - powiedział po meczu z Czarnogórą Jakub Błaszczykowski. W meczu eliminacyjnym Polska zremisowała z Czarnogórcami 2:2.

Jakub Błaszczykowski skrytykował kolegę: - Jak najbardziej mamy pretensje do Obraniaka, nie można dać się sprowokować w takich sytuacjach. Najgorsze jest, że to mu się przydarzyło nie po raz pierwszy, tylko drugi. Z Francją mogliśmy jeszcze przymknąć oko, lecz teraz trzeba zareagować. Jak widać mocne słowa w przerwie pomogły, bowiem druga połowa w naszym wykonaniu była niezła - ocenił piłkarz.

I dodał, że "Ukraina i Anglia też mogą stracić punkty w Podgoricy". - Poprzednie eliminacje pokazały, że tutaj jest gorący teren i na boisku, i poza nim. Kibice wytwarzają dość dużą presję nie tylko na drużynie przeciwnej, lecz również na arbitrach - podkreślił Błaszczykowski.

Udowodnił, że jestZ kolei Adrian Mierzejewski podsumował: - Żałuję, że prowadząc 1:0 i mając taki zespół jak my, czyli stworzony do gry z kontry, nie wygraliśmy. Powinniśmy albo zdobyć kolejnego gola, albo spokojnie kontrolować przebieg spotkania - stwierdził.

Mierzejewski ocenił, że "strzeloną bramką pokazał, czy słusznie został powołany do kadry". - Nie gram w klubie, ale miesiąc bez występów w Trabzonsporze nie musi oznaczać od razu obniżki formy. Czuję się przygotowany do rywalizacji i w lidze tureckiej, i w reprezentacji Polski. Czasem z boku widać było, że brakuje w naszym zespole podpowiedzi na boisku. Wyglądało to nawet śmiesznie, dwóch biegnie do piłki, a nikt nie krzyknie. Ale były też fragmenty, kiedy widać było, że jeden walczy za drugiego - powiedział zawodnik.

Ostra walka

Marcin Wasilewski w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że zawodnicy spodziewali się, iż "walka będzie się rozgrywała nie tylko na boisku". - Z trybun w kierunku Przemka Tytonia leciały petardy, kawałki krzesełek. Z tego powodu mecz był bardzo nerwowy. My możemy się cieszyć z punktu, bo do przerwy nie mieliśmy nic. Druga połowa była poprawna, strzeliliśmy bramkę, mieliśmy jeszcze jedną, dwie sytuacje - mówił.

I dał się namówić na głębszą analizę: - W swoim gronie mówiliśmy, że nie może być takiej sytuacji jak w meczu z Estonią (0:1), kiedy zabrakło zaangażowania. Chcieliśmy zrobić mały kroczek ku mistrzostwom świata i widać było chęci, walkę. Z gry nie ma co się za bardzo cieszyć, bo jeszcze brakuje składnych akcji. Najważniejsze, że cały zespół stanął na wysokości zadania i nikt nie odstawiał nogi - ocenił Wasilewski.

A Przemysław Tytoń dodał: - To ważny punkt dla nas na starcie eliminacji mistrzostw świata. Sądziliśmy, że będzie gorąco, ale nie aż tak. Nie ma co jednak szukać usprawiedliwień, straciliśmy dwie bramki, dwie strzeliliśmy, jest remis i trzeba patrzeć do przodu. Jeśli chodzi o sytuację z petardami, na pewno odbiła się ona na wszystkich. Kiedy sędzia dwa razy przerywał grę, my wciąż prowadziliśmy 1:0. A potem straciliśmy te dwa gole - powiedział bramkarz.

Czas na analizę

O swojej grze opowiedział dziennikarzom też Kamil Glik. - O tym, że zagram, dowiedziałem się w dniu meczu. Współpraca z Marcinem Wasilewskim i pozostałymi kolegami wyglądała nieźle i mam nadzieję, że wywalczę sobie miejsce na stałe w podstawowej jedenastce. Mirko Vucinica znam z ligi włoskiej, wiem jak się zachowuje. To klasowy zawodnik, wiele mu nie potrzeba do stworzenia dogodnej sytuacji. Przy jego golu zostałem przyblokowany. Będzie czas na analizę, aby to więcej w przyszłości nie miało miejsca - powiedział.

Autor: mn/tr / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: