Środa, 27 lipca Prokuratura Rejonowa w Strzelcach Krajeńskich prowadzi śledztwo w sprawie wtorkowej katastrofy kolejowej w miejscowości Zwierzyn (Lubuskie). Wagony wjechały tam w budynek PKP, zamieszkiwany przez co najmniej 10 osób. Trzy osoby zginęły. Wstępne ustalenia mówią o tym, że zawinił "czynnik ludzki".
Do wypadku doszło we wtorek po godz. 22. Na bocznych szynach stało siedem wagonów towarowych z kruszywem, które miało trafić do wytwórni mas bitumicznych w Owczarkach (Lubuskie), które, jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, przejechały ok. 2-3 km, zjechały ze wzniesienia i uderzyły w budynek należący do PKP, na którego parterze znajdował się dworzec, a na piętrach - mieszkania.
Dwie ofiary to 75-letnia kobieta i 55-letni mężczyzna, znajdujący się w mieszkaniu, w które wbił się jeden z siedmiu wagonów, a którzy wciąż przebywają pod gruzami. Trzecia ofiara to 18-letnia dziewczyna, która w chwili wypadku stała na peronie.
"Ktoś popełnił błąd"
W środę prokuratura przesłuchuje pracowników prywatnej firmy rozładowujących wagony. - Sprawdzamy, czy nie doszło do zaniedbań, które doprowadziły do tego, że wagony, znajdujące się na bocznych torach, ruszyły - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim Dariusz Domarecki.
- Jesteśmy w momencie wyjaśniania tej sprawy. Zawinił czynnik ludzi, ale kto to był, czy przewoźnik, wyładowca, czy odbiorca to nie jestem w stanie odpowiedzieć. Za pociąg na szlaku odpowiada zawsze przewoźnik, a ten pociąg był na szlaku - dodaje w rozmowie z reporterem programu "Prosto z Polski" Mariusz Nowakowski z PKP PLK w Zielonej Górze. - Ktoś popełnił błąd. Z pierwszych oględzin wynika, że nie jest to wypadek spowodowany usterką techniczną wagonu, czy lokomotywy - mówi.
Nie chcą się oddalać
Obecnie poszkodowani otrzymują od gminy ciepłe posiłki, są także pod opieką psychologów.
W środę miejsce tragedii odwiedziła wojewoda lubuski Helena Hatka, która spotkała się ze służbami biorącymi udział w akcji oraz mieszkańcami zniszczonego budynku. Zdecydowali oni, że będą nocować u rodziny i znajomych. Jak powiedział wójt Zwierzyna Eugeniusz Krzyżanowski, na razie nie przyjęli zastępczych mieszkań oferowanych przez PKP. - Proponowane mieszkania są 10-15 km od Zwierzyna, a poszkodowani nie chcą się stąd oddalać. Liczą, że uda się jednak coś ocalić z ich dobytku. Są jednak bardzo wyrozumiali i pozwalają na sprawną pracę strażaków - powiedział Krzyżanowski.
Ocalą to, co zostało z budynku
W środę po południu zakończyło się też spotkanie Inspektorów Nadzoru Budowlanego w Zwierzyniu. Z ustaleń, do których dotarła TVN24 wynika, że w czwartek mieszkańcy zabiorą swoje ocalałe rzeczy, a Inspekcja Nadzoru Budowlanego wyrazi opinię, co do przyszłości budynku.
W międzyczasie nadzór i strażacy postarają się ustabilizować budynek, po czym wyciągną ciała dwóch osób, które zginęły w katastrofie. Ma sie też pojawić ciężki sprzęt, który wyciągnie wagon z budynku. Ta operacja, może to potrwać nawet do trzech tygodni,
mkg//mat