Piątek, 15 kwietnia Damian Szwedo trzy lata temu przeszedł operację przeszczepu ręki. Mężczyzna nadal musi przyjmować leki i ćwiczyć rękę, a kończyna i tak nie jest do końca sprawna. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odebrał jednak mężczyźnie rentę... bo ma już rękę. Chirurdzy: to, że ręka jest, nie znaczy, że Damian może pracować jak każdy.
32-letni Damian Szwedo stracił rękę dziesięć lat temu. Trzy lata temu chirurgom z trzebnickiego szpitala udało się przeszczepić mu kończynę zmarłej kobiety. Szwedo wciąż jednak nie uzyskał pełnej sprawności i do końca życia będzie musiał przyjmować leki, które będą chronić rękę przed odrzuceniem jej przez organizm.
Musi też uważać na zdrowie: - On na przykład nie mógłby być bileterem w kinie. To jest lekka praca, ale biorąc pod uwagę, że tam przewijają się setki ludzi, którzy mogą mieć infekcję grypową, wirusową, różyczkę, szereg innych chorób i oni mogą mu to przekazać i to przebieg u niego będzie zdecydowanie cięższy, a nawet może być śmiertelny – tłumaczy Adam Domanasiewicz, chirurg ze Szpitala Św. Jadwigi w Trzebnicy.
Pracował bez ręki, to teraz może pracować normalnie
Jednak zdaniem lekarzy orzeczników z ZUS Damian Szwedo może podjąć pracę. I zabrał mu 500-złotową rentę.
- Pan Damian jest zdolny do pracy, co więcej pracował wcześniej nie posiadając ręki. Teraz jego możliwości znacznie się zwiększyły. Więc ja życzę mu tego, żeby w przyszłości ta ręka była na tyle sprawna, żeby mógł się nią posługiwać całkiem sprawnie – stwierdza rzeczniczka ZUS we Wrocławiu, powołując się na opinię lekarzy.
Powinna być częściowa niezdolność do pracy
Doktor Adam Domanasiewicz zdecydowanie nie zgadza się z argumentacją ZUS: - Orzeczenie to było jednostronne, oceniające funkcje kończyny. My oczywiście jesteśmy zadowoleni, że funkcja kończyny pacjenta jest bardzo dobra, ale to nie oznacza, że on może pracować spokojnie jak każdy normalny człowiek - mówi.
I dodaje: - Niewątpliwie to jest człowiek, który powinien mieć orzeczoną częściową niezdolność do pracy.
Trzeba się odwołać
Decyzja wrocławskiego ZUS nie zamyka jednak drzwi w walce o prawo do renty. Zdaniem mecenasa Grzegorza Cieśniarskiego Zakład w większości przypadków negatywnie rozstrzyga takie sprawy, bo liczy na to, że nie będzie odwołania.
- Decyzje ZUS zawsze są obarczone pewną stronniczością, ponieważ lekarze, którzy orzekają w tych sprawach otrzymują wynagrodzenie od ZUS. Są tam zatrudnieni – dodaje prawnik. Damian Szwedo zatem poskarżył się już w sądzie. Na finał trzeba będzie jeszcze poczekać.