Japonia w dramatycznych okolicznościach wywalczyła remis w meczu z Australią i została pierwszym finalistą przyszłorocznych MŚ w Brazylii. Bramkę na wagę awansu do mundialu w doliczonym czasie gry z rzutu karnego strzelił Keisuke Honda.
Dzięki remisowi w przedostatniej kolejce kwalifikacji w strefie azjatyckiej, Japonia może się cieszyć z awansu do przyszłorocznych mistrzostw świata. W tabeli grupy B utrzymała siedmiopunktową przewagę nad swoim wtorkowym rywalem i jako pierwsza reprezentacja na świecie zapewniła sobie prawo gry w brazylijskim mundialu. Oczywiście po gospodarzu, który grę ma zapewnioną "z urzędu".
Uratował karny
Podopiecznych Alberto Zaccheroniego uratował Keisuke Honda. Ten w doliczonym czasie gry spotkania przeciwko Australii utrzymał nerwy na wodzy i wykorzystał rzut karny. Japończycy musieli w tym meczu odrabiać straty, bo w 83. minucie na prowadzenie "Kangury" wyprowadził Tommy Oar.
Dzięki szczęśliwemu remisowi ekipa z "Kraju Kwitnącej Wiśni" po raz piąty z rzędu awansowała do finału MŚ. Są to ich jedyne występy w finałach, bo przed 1998 rokiem nigdy nie udało im się zakwalifikować.
Z Azji do Brazylii awansują jeszcze cztery zespoły. Za plecami Japonii walka będzie trwać do końca. W ostatniej kolejce o bilet do Brazylii powalczą, oprócz Australii, Jordania, Oman i Irak.
W grupie A największe szansę na mundial mają reprezentacje Korei Południowej i Uzbekistanu. Trzecie drużyny z obu grup o awans powalczą w bezpośrednim barażu.
Autor: kris/k / Źródło: sport.tvn24.pl