"Tak blisko i tak daleko" - skomentowały media koszmar islandzkich piłkarzy, którym zabrakło kilku minut, by awansować do dalszej fazy mistrzostw Europy. Z Węgrami zremisowali 1:1.
Szwedzki selekcjoner Islandii Lars Lagerbaeck powiedział w rozmowie ze szwedzką telewizją SVT, że "był to mecz naszych błędów, w którym niestety graliśmy bardzo słabo, zbyt pasywnie i bez głowy. Teraz trzeba rozebrać naszą maszynę na części pierwsze, poskładać i naładować ją na spotkanie z Austrią".
Z Węgrami Islandia straciła gola, po samobójczym strzale, w 88. minucie.
Teraz mecz o wszystko
"Mając w zasięgu ręki wielką szansę, w niezrozumiały sposób pogubili się i ją pogrzebali" - napisano w mediach. Identyczny wynik jak w pierwszym spotkaniu turnieju - z Portugalią - oceniono jako "łamiącą kości porażkę". "Zabrakło zaledwie kilku minut do niemieszczącego się w naszych umysłach sukcesu. Zimny prysznic, który musiał jednak nadejść, skutecznie ochłodził euforię" - napisał dziennik "Visir". "Nasi chłopcy nie dali z siebie wszystkiego, ale nadzieja jeszcze żyje. Teraz czeka nas mecz o wszystko z Austrią. O tym dzisiejszym musimy jak najszybciej zapomnieć" - podkreśliła gazeta.
Jeden samochód w Reykjaviku
Licząca 323 tysiące mieszkańców Islandia przeżywa futbolową euforię, podczas meczu z Węgrami - jak to określono w telewizji RUV - była wymarłym krajem. "Po wyrównującej bramce rozległ się narodowy, słyszany na całej wyspie jęk rozpaczy" - podała na antenie. RUV odnotowała wynik oglądalności na poziomie 67-70 procent wszystkich abonentów. "Biorąc pod uwagę, że ponad 10 procent populacji kraju wyjechało do Francji, niemowlaki oraz starszych i chorych nie interesujących się sportem, to wynik jest nieprawdopodobny i najwyższy w historii" - skomentował dyrektor sportowy stacji Hilmar Bjoernsson. Policja wysłała komentarz w mediach społecznościowych – w czasie meczu w Reykjaviku widziany był tylko jeden samochód. Jak się okazało, byli to turyści z kraju nieuczestniczącego w Euro.
Autor: rk / Źródło: PAP, sport.tvn24.pl