Perfekcja czy nuda? Niektórzy twierdzili, że najbardziej spektakularnym wydarzeniem igrzysk był eskortujący królową podczas ceremonii otwarcia James Bond.
Polacy na pewno nie zachwycili, choć udało im się powtórzyć dorobek z Pekinu – 10 medali. Złotych krążków było jednak tylko dwa i to zdobytych w ciągu jednego dnia. Łupem podzielili się kulomiot Tomasz Majewski, który obronił tytuł z Pekinu, i ciężarowiec Adrian Zieliński.
Dużo więcej było zawodów. Nr 1 to siatkarze. Nie chcieli tego wprost powiedzieć, ale jako triumfatorzy Ligi Światowej do Londynu jechali po złoto. Apetyty jeszcze wzrosły, gdy na początku Andrea Anastasi poprowadził biało-czerwonych do wygranej nad swoimi rodakami. Na tym się skończyło – przyszła porażka z Bułgarią, irracjonalna z Australią i klęska z Rosją w ćwierćfinale.
Do Londynu jako mistrz świata pojechał Paweł Wojciechowski. Tyczkarz sukcesu (i gestu) Władysława Kozakiewicza z Moskwy nie powtórzył, nie zaliczając ani jednej udanej próby.
Zawiodła też Agnieszka Radwańska, która w Londynie pojawiła się jako finalistka Wimbledonu. Na "Isię" spadła wielka fala krytyki po odpadnięciu już w I rundzie i kilku wypowiedziach deprecjonujących wagę turnieju tenisa na IO.
Wśród galaktyki międzynarodowych gwiazd niespodzianek nie było. Michael Phelps zakończył karierę stając się najbardziej utytułowanym sportowcem w historii olimpizmu, Usain Bolt zdominował bieżnię, a amerykański Dream Team pokonał w koszykarskim finale Hiszpanię.
Klasyfikację medalową wygrali Amerykanie przed Chińczykami i gospodarzami z Wielkiej Brytanii. Ci na przygotowania sportowców wydali miliardy funtów, a już zapowiedzieli, że na Rio pieniędzy będzie jeszcze więcej.
Londyn kilka tygodni później zorganizował paraolimpiadę. Tam prawdziwych sportowych historii i medali Polaków było dużo więcej.
Autor: kcz/k / Źródło: tvn24.pl