Perfekcyjnie przygotowane i pokazane. Bez skandali i wpadek dopingowych. W 2012 roku Londyn trzeci raz w historii zorganizował igrzyska olimpijskie.
Perfekcja czy nuda? Niektórzy twierdzili, że najbardziej spektakularnym wydarzeniem igrzysk był eskortujący królową podczas ceremonii otwarcia James Bond.
Polacy na pewno nie zachwycili, choć udało im się powtórzyć dorobek z Pekinu – 10 medali. Złotych krążków było jednak tylko dwa i to zdobytych w ciągu jednego dnia. Łupem podzielili się kulomiot Tomasz Majewski, który obronił tytuł z Pekinu, i ciężarowiec Adrian Zieliński.
Dużo więcej było zawodów. Nr 1 to siatkarze. Nie chcieli tego wprost powiedzieć, ale jako triumfatorzy Ligi Światowej do Londynu jechali po złoto. Apetyty jeszcze wzrosły, gdy na początku Andrea Anastasi poprowadził biało-czerwonych do wygranej nad swoimi rodakami. Na tym się skończyło – przyszła porażka z Bułgarią, irracjonalna z Australią i klęska z Rosją w ćwierćfinale.
Zawiodła też Agnieszka Radwańska, która w Londynie pojawiła się jako finalistka Wimbledonu. Na "Isię" spadła wielka fala krytyki po odpadnięciu już w I rundzie i kilku wypowiedziach deprecjonujących wagę turnieju tenisa na IO.
Wśród galaktyki międzynarodowych gwiazd niespodzianek nie było. Michael Phelps zakończył karierę stając się najbardziej utytułowanym sportowcem w historii olimpizmu, Usain Bolt zdominował bieżnię, a amerykański Dream Team pokonał w koszykarskim finale Hiszpanię.
Klasyfikację medalową wygrali Amerykanie przed Chińczykami i gospodarzami z Wielkiej Brytanii. Ci na przygotowania sportowców wydali miliardy funtów, a już zapowiedzieli, że na Rio pieniędzy będzie jeszcze więcej.
Londyn kilka tygodni później zorganizował paraolimpiadę. Tam prawdziwych sportowych historii i medali Polaków było dużo więcej.
Autor: kcz/k / Źródło: tvn24.pl