Magia Washington Wizards wciąż trwa. W pierwszym meczu drugiej rundy play-offów Gortat i spółka zaskoczyli najlepszą ekipę na Wschodzie - Indiana Pacers - i pewnie wygrali na wyjeździe 102:96.
Wizards gładko pokonali w pierwszej rundzie Chicago Bulls 4:1 i przed pojedynkiem z Pacers mieli kilka dni odpoczynku. W przeciwieństwie do rywali, którzy pokonali przeciętnych Atlanta Hawks dopiero po siedmiomeczowej batalii.
"Polish Machine"
Od początku meczu w Indianapolis było widać, że to Czarodzieje są bardziej naładowani i grają z większą werwą. Trevor Ariza rzucał "trójki" jak natchniony (6/6 w całym meczu), a "na desce" dominował Marcin Gortat, który w całym meczu zebrał aż 15 piłek. Polak oddał do tego również 12 punktów i trzy bloki.
Cała ekipa z Waszyngtonu wygrała zdecydowanie walkę na tablicach 53:36. To odzwierciedla różnicę w poziomie zaangażowania i determinacji, jaka dzieliła obie drużyny.
Najskuteczniejszym graczem meczu był drugoroczniak Bradley Beal (25 pkt, 7 zb., 7 as.), a sekundował mu Ariza, który zakończył spotkanie z 22 "oczkami" na koncie.
Wizards przez cały mecz kontrolowali sytuację na boisku, a wynik byłby bardziej okazały, gdyby nie desperackie "trójki" gospodarzy w ostatnich sekundach meczu. W serii do czterech zwycięstw Waszyngton prowadzi 1:0. Następne spotkanie odbędzie się również w Indianapolis w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.
Autor: kris//tka / Źródło: sport.tvn24.pl