Jest prawdziwym mistrzem. Jest wielkim sportowcem. Paweł Fajdek przegrał eliminacje rzutu młotem, nie powalczy o olimpijskie złoto, ale z otwartą przyłbicą zwrócił się do wszystkich kibiców. Chciał, by od niego usłyszeli, co się stało. Jego słowa wbijają w fotel. - Od dwóch lat byłem praktycznie nie do pokonania, nawet z chorobą czy z problemami wygrywałem. Przyszło do igrzysk i niestety ten straszny dzień znowu nastał - mówił między innymi.
Fajdek wygrywał wszystko i wszędzie od dwóch sezonów. Dominował. Niestety w Rio przepadł w eliminacjach. Nie wszedł do olimpijskiego finału drugi raz z rzędu. Do kibiców odezwał się za pomocą mediów społecznościowych. Bardzo emocjonalne nagranie powstało po powrocie ze stadionu, Fajdek nie przebrał się jeszcze ze stroju startowego. Mówi łamiącym się głosem, widać i słychać, że były łzy. Że taki siłacz przeżywa dramat.
"Nie pamiętam, co wydarzyło się w konkursie"
Mistrz mówił tak:
"Szanowni Państwo, chciałbym wszystkich bardzo, ale to bardzo przeprosić. To, co się wydarzyło, jest dla mnie bardzo trudne. To jest najgorsze, co może przydarzyć się sportowcowi. Wszyscy, którzy trzymali za mnie kciuki - bardzo Wam dziękuję. Dziękuję mojej rodzinie, która na pewno zostanie ze mną, będzie mnie wspierać i nie pozwoli mi się załamać. Przede mną najtrudniejszy okres w moim życiu. W Londynie dałem ciała, spaliłem trzy rzuty, tutaj stało się coś, czego nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć. Ani Państwu. Niestety oddałem rzut na 100 procent i były to tylko 72 m. Fizjologia jest dla mnie niezrozumiała, nie wiem, co się wydarzyło. Pogoda, która dzisiaj była… Już nie pierwszy raz taki upał powoduje, że coś ze mną jest nie tak. Być może nie było mi dane zrobić to tutaj. Ciężko jest mi w ogóle… Nie pamiętam nic, co się wydarzyło w konkursie. Wróciłem do pokoju. Mam nadzieję, że teraz okaże się, kto jest prawdziwym fanem, kto jest prawdziwym człowiekiem. Będę każdemu z osobna wdzięczny i będę dziękował, bo czegoś gorszego nie mogłem sobie wyobrazić. Chyba już lepsze byłoby trzy razy rzucić daleko i spalić te próby. W momencie, kiedy wchodzę na stadion i oddaję rzuty rozgrzewkowe, wszystko jest ok, powyżej 77 m. Przychodzi do konkursu i po prostu odcina mi prąd, nie jestem w stanie rzucać. To jest po prostu jakiś koszmar. To, co się wydarzyło, jest dla mnie wielka niewiadomą, nie jestem w stanie określić, dlaczego było tak źle, dlaczego Państwa zawiodłem, dlaczego tak zawiodłem siebie. Od dwóch lat byłem praktycznie nie do pokonania, nawet z chorobą czy z problemami wygrywałem. Przyszło do igrzysk i niestety ten straszny dzień znowu nastał. Nie mogę zrobić nic więcej, jak tylko Państwa przeprosić. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną. Że więcej Państwa tak nie zawiodę. Dramat dramatem, ale zrobiłem wszystko, aby w tych igrzyskach wywalczyć ten złoty medal, cieszyć się razem z kibicami, z całym narodem. Wiem, jakie były oczekiwania wobec mnie, sam miałem podobne. Rozumiem oczekiwania. Jak widać to jest tylko sport, nie ma żelaznych faworytów, organizm odmówił mi posłuszeństwa, to nie był mój dzień. Najmocniej Państwa przepraszam. Mam nadzieję, ze będziecie mi dalej towarzyszyć w drodze sportowej. Że za rok w Londynie zrobię coś, z czego wszyscy będziemy dumni, że te igrzyska okażą się tylko kolejnym wypadkiem przy pracy. Że kiedyś dorównam Anicie Włodarczyk i pobiję rekord świata. Dziękuję bardzo za wysłuchanie tego filmu, za obejrzenie. Liczę teraz na Państwa wsparcie. Jest mi po prostu bardzo ciężko. Przepraszam jeszcze raz i pozdrawiam wszystkich. Pele też kiedyś nie strzelił karnego, a jest legendą piłki nożnej. Jeszcze nie raz zadziwimy świat. Starałem się, jak mogłem. Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Cały jestem roztrzęsiony. Przepraszam i do zobaczenia na rzutni, na Memoriale Kamili Skolimowskiej. Zapraszam wszystkich, tam postaram się wypaść jak najlepiej. Pa!” Tyle mistrz. Trzymaj się, Pawle.
Autor: rk / Źródło: facebook.com, sport.tvn24.pl