Jest spokojny, ale niezwykle stanowczy. Inaczej nie dałby rady poskromić krnąbrnego Mario Balotellego. Połączył to, co dobre w starej drużynie z młodą krwią, na nowo zbudował morale w kadrze, która przed mistrzostwami była w rozsypce. I postawił pod ścianą działaczy, uwikłanych w korupcję. "Polska i Świat" przedstawia Cesarego Prandellego - trener reprezentacji Włoch.
Włochy jako czarny koń turnieju piłkarskiego? To brzmi co najmniej dziwnie, ale przecież jeszcze trzy tygodnie temu na Azurrich nie stawiał praktycznie nikt. Włosi w finale Euro? - To nie miało prawa się wydarzyć. Pamiętajmy, że jest to reprezentacja, która jeszcze dwa lata temu na mistrzostwach świata nie wyszła z grupy - mówi dziennikarz sportowy Michał Pol.
Nikt na nich nie stawiał
Rzeczywiście włoscy piłkarze z grupy nie wyszli, a wszystko po fatalnej grze i remisach z takimi piłkarskimi "potęgami" jak Paragwaj czy Nowa Zelandia. Tuż przed Euro Rosjanie rozgromili ich 3:0. Nad tą porażką rozpisywano się jednak mniej, niż nad kolejną aferą korupcyjną we włoskiej piłce. Wielkich nadziei nie było. - Włosi przed Euro myśleli, że będzie tak jak w przypadku RPA - wychodzimy z grupy, ale potem nie ma wielkiej szansy - wyjaśnia dziennikarz TVN Vitto Casetti. Tyle, że w drużynie pojawił się on - Cesare Prandelli. Trener, który od razu zaskoczył włoskich kolegów po fachu. - Dość obrony własnej bramki, wolę tracić gole niż umierać ze strachu - powtarzał. Szybko pokazał też, co sądzi o sprzedawaniu meczów. - Zapowiadał, że jeśli jeszcze ktoś w reprezentacji będzie zamieszany w korupcję i ustawianie meczów, to jest on gotów wycofać się z Euro 2012 - mówi Pol.
Genialny psycholog
Na nowo zbudował morale drużyny. Udało mu się połączyć starych boiskowych wyjadaczy jak Gianluigi Buffon czy Andrea Pirlo - z młodszymi, głodnymi sukcesów zawodnikami. Wprowadził też do drużyny ludzi z którymi nie chcieli pracować inni trenerzy - napastników: Antonio Cassano, i rewelację półfinału z Niemcami: Mario Balotellego. - Świetnie się dogadujemy. Z zaciekawieniem go obserwuję i zastanawiam się ile ten chłopak będzie w stanie poświęcić, żeby stać się wybitnym piłkarzem - mówi sam trener o niepokornym napastniku. Uznawany za geniusza, trener Realu Madryt, Jose Murinho z Balotellim wspólnego języka nie znalazł, a talentu nie docenił. Prandelli z szalonym Mario chyba faktycznie sobie radzi. To podobno zasługa niezwykłego charakteru włoskiego selekcjonera. - Jest to osoba, która ma wielki spokój. Wszyscy piłkarze bardzo go lubią. Jest wielkim psychologiem, który ma bardzo dużo cierpliwości - analizuje trenera Casetti. Prandelli to również człowiek bardzo religijny. Po każdym zwycięstwie wybierał się na krótką pielgrzymkę do jednego z sanktuariów w okolicach Krakowa. Nocą, po półfinale, razem ze swoim sztabem szkoleniowym pomaszerował do Łagiewnik.
Dokąd pójdzie po finale - nie wiadomo. Wiadomo za to, że pracy selekcjonera Włoch raczej nie straci.
Autor: zś//kdj / Źródło: tvn24