Piątek, 25 lutego Mieszkańcy Radomia skarżą się, że od kiedy na ulicach nie palą się latarnie, strach jest chodzić po zmroku. I zastanawiają się, czy ta trwająca grubo ponad miesiąc awaria nie jest przypadkiem sposobem na załatanie miejskiego budżetu. Urzędnicy twierdzą, że winne są wieloletnie zaniedbania.
Latarnie nie świecą się na kilku osiedlach i w centrum miasta. - Wychodząc ze sklepu „wpadam” w ciemność, a nie wiadomo kto stoi za rogiem – skarży się jedna z mieszkanek Radomia.
- Żonę i dziecko bałbym się wypuścić na takie ulice – dodaje pan Andrzej.
Nadkom. Katarzyna Kucharska z Komendy Miejskiej w Radomiu: - Jeśli istnieje taka możliwość, żeby w nieoświetlonych miejscach nie przechodzić, to lepiej wybrać dłuższą drogę, ale bezpieczniejszą.
Ktoś tego "nie ogarnia"
Mieszkańcy zastanawiają się dlaczego miejsce latarnie nie świecą już od miesiąca. I czy nie jest to przypadkiem sposób na oszczędności.
Rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Radomiu Katarzyna Piechota zaprzecza. Ale przyczyn panujących na ulicach ciemności nie podaje. Reporterów „Prosto z Polski” odsyła do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. Ponieważ prezydent Radomia, któremu podlega zarząd dróg i komunikacji jest na urlopie. Jeden z jego zastępców również. - Nadzorującym jest MZDiK. Oni naprawdę znają temat i trzymają rękę na pulsie - stwierdza.
Kamil Tkaczyk, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu przyznaje, że sytuacja, jaka panuje na ulicach Radomia nie jest normalna.
Nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego tak jest. - Problem jest bardzo złożony, to nie jest tak, iż wina jest po jednej stronie, tu jest zbitek pewnych sytuacji, które nie zostały do końca ogarnięte – stwierdza Tkaczyk. Ale nie potrafi odpowiedzieć, kto ich nie ogarnął. – Nie umiem odpowiedzieć, kto nawalił – przyznaje dyrektor MZDiK.
"Róbcie, co chcecie"
Polska Grupa Energetyczna zapewnia, że sprawy nie zawaliła. Bo od nowego roku nie jest już odpowiedzialna za stan techniczny żadnej latarni w mieście (od stycznia są za to odpowiedzialne władze Radomia).
- Informacja o wypowiedzeniu umowy została przekazana do MZDiK oficjalnym pismem z 30 września 2010 r., uwzględniającym trzymiesięczny termin wypowiedzenia - mówi Anna Szcześniak z Polskiej Grupy Energetycznej w Skarżysku-Kamiennej.
Dyrektor MZDiK nie podziela opinii energetyków. - Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym, PGE mówi: nie będziemy konserwować, wy sobie róbcie co chcecie - stwierdza Tkaczyk.
Jak ustalili reporterzy "Prosto z Polski", mieszkańcy muszą się uzbroić w cierpliwość, bo latarnie zaświecą się najwcześniej za trzy tygodnie.
mac//kdj