W pierwszym z sobotnich meczów 31. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław zmierzy się na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin. Spotkanie zapowiadane jest jako bój największych rozczarowań bieżącego sezonu. Obie drużyny walczą o utrzymanie, choć przed sezonem celowały w... europejskie puchary.
Tak słabego Zagłębia nie pamiętają nawet najstarsi kibice "Miedziowych". Lubinianie zakończyli fazę zasadniczą na przedostatnim miejscu w lidze i tylko fakt, iż T-Mobile Ekstraklasa będzie grała jeszcze siedem kolejek, sprawia, że podopieczni Oresta Lenczyka nie muszą jeszcze zerkać na mapę w poszukiwaniu Niecieczy, Ząbek czy Niepołomic. Przedostatnie miejsce Zagłębia to przede wszystkim efekt katastrofalnej wręcz postawy w meczach wyjazdowych. "Miedziowi" nie wygrali poza Lubinem już od 12 spotkań, a w piętnastu meczach strzelili raptem 8 goli. Równie tragicznym dorobkiem może się "poszczycić" jedynie łódzki Widzew.
Spadek zamiast pucharów?
Równie wielkim rozczarowaniem jest w tym roku postawa Śląska Wrocław. Drużyna, która w trzech ostatnich sezonach plasowała się na podium, w bieżących rozgrywkach będzie musiała bić się o utrzymanie. Specjalnością wrocławian są porażki w meczach na styku (siedem z dziesięciu spotkań Śląsk przegrał różnicą jednej bramki) oraz remisy, których dwukrotni mistrzowie Polski uzbierali aż trzynaście.
Paixao ma łatwiej
Jedyną osobą, której gra Śląska w strefie spadkowej może wyjść na plus, jest Marco Paixao. Portugalski snajper walczy z Łukaszem Teodorczykiem i Marcinem Robakiem o koronę króla strzelców i o ile jego rywale będą zmagali się z obrońcami Legii, Wisły czy Zawiszy, były zawodnik rezerw FC Porto o sytuacje bramkowe w meczach z Podbeskidziem, Widzewem czy Piastem będzie miał zdecydowanie łatwiej. A poprzednie sezony pokazały już, że nawet jeden dobry sezon w T-Mobile Ekstraklasie może zapewnić napastnikowi transfer i lukratywny kontrakt na Zachodzie...
Autor: ekstraklasa.tv